To rosyjski kontroler z wieży na lotnisku w Smoleńsku utwierdzał załogę prezydenckiego tupolewa w przekonaniu, że maszyna jest w bezpiecznym położeniu - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim były dowódca 36. Pułku Lotnictwa Transportowego pułkownik Tomasz Pietrzak. Piloci Tu-154 mieli podstawy, by zignorować sygnał alarmowy TAWS - dodaje.

Pułkownik Tomasz Pietrzak przyznaje, że komunikat "Pull up" ("Nabieraj wysokości") jest dla pilotów najważniejszy, ale inne dane mogły spowodować, że nie zaufali komputerowi (jeśli faktycznie nie zaufali...).

Piloci mogli pominąć sygnał TAWS, uważając, że system komputerowy wprowadza w błąd. Po pierwsze - jak zaznacza płk Pietrzak - komputer nie miał najprawdopodobniej cyfrowej mapy lotniska. Wiedząc to, piloci mogli założyć, że system TAWS w tych warunkach będzie się mylił, bo jest zaprogramowany na ciśnienie na poziomie morza, a nie od elewacji płyty lotniska.

Pierwszy sygnał jest na 400 metrów, więc bardzo wysoko. Był to fałszywy sygnał, który był uruchomiony. Natomiast załoga wiedząc, że jest to nierealne ostrzeżenie kontynuował podejście do lądowania - wyjaśnia. W przekonaniu, że system TAWS się myli pilotów mogły utwierdzić komunikaty z wieży.

Według Pietrzaka, błędem było montowanie tak nowoczesnych, amerykańskich systemów w tak przestarzałych, radzieckich maszynach jak Tu-154.

Uspokajające komunikaty załoga słyszała trzykrotnie

Uspokajające stwierdzenia kontrolera, hasło "na kursie i na ścieżce" załoga tupolewa w ostatniej minucie lotu słyszała trzy razy - na 4, 3 i 2 kilometry przed progiem pasa. A to oznacza że według kontrolera lotu samolot podchodził zgodnie z prawidłowym położeniem; że tak właśnie pokazywały przyrządy i radary kontrolera.

Czyli utrzymując ścieżkę trzystopniową schodzą do lądowania, czyli wszystko jest ok. - tłumaczy pułkownik Tomasz Pietrzak. Także wysokość. Jest to taka wirtualna kreska na radarze kontrolera, który porównuje wysokość samolotu. On więc to widzi: jak mu się to zgadza, pokrywa mu się w zakresie tej kreski, tej tolerancji, to mówi ok. Jeśli byłoby coś nie tak, to powiedziałby: skręćcie w prawo, w lewo, nabierzcie wysokości, zniżcie. To, co powiedział na końcu: horyzont, horyzont.

Zastanawiające dla pułkownika Pietrzaka jest, dlaczego tak późno kontroler komunikował "horyzont", czyli, że samolot jest zbyt nisko. A to - jak dodaje - wymaga informacji, co działo się na wieży w Smoleńsku, na jakim sprzęcie pracował kontroler lotu i czy był to sprzęt sprawny.

Wczoraj rząd ujawnił stenogramy rozmów polskich pilotów - zawierają ostatnie 38 minut lotu tupolewa. Rozmowy w kokpicie zostały spisane przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w Moskwie.Zapis w poniedziałek przywiózł z Rosji do Warszawy szef MSWiA Jerzy Miller. Wiele fragmentów wciąż nie zostało zidentyfikowanych. Są również problemy z rozpoznaniem wszystkich rozmówców. W kokpicie słychać, oprócz załogi, również dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazanę i generała Andrzeja Błasika.