Żadnej eksplozji w prezydenckim TU-154 nie było - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Podkreśla, że cztery lata po katastrofie smoleńskiej prokuratura wojskowa ma ostateczną fizykochemiczną ekspertyzę w tej sprawie.

"Biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego przy Komendzie Głównej Policji stwierdzają we wnioskach, że w przebadanych próbkach nie znaleźli śladów materiałów wybuchowych ani substancji powstających w wyniku ich degradacji" - pisze "Wyborcza". Dodaje, że te ustalenia ostatecznie zamykają w śledztwie wątek ewentualnego zamachu.

Biegli z CLK potwierdzili nasze ustalenia - komentuje w rozmowie z dziennikiem Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. To nie eksplozja była przyczyną katastrofy. A doszło do niej, ponieważ samolot leciał za szybko, za nisko, w wyniku czego skrzydłem uderzył w brzozę, obrócił się i spadł - tłumaczy.

W środowej "Wyborczej" także:

- NATO odstrasza

- Do śmieci wyrzucamy 9 mln ton jedzenia