"Niezrozumiała była rezygnacja z rosyjskich liderów na pokładach wszystkich polskich samolotów lecących do Smoleńska 7 i 10 kwietnia" - czytamy w dokumentach z prac komisji Jerzego Millera opublikowanych w internecie.

Dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska, uważnie przeanalizowała ten wątek protokołu. Żaden Rosjanin nie pomagał Polakom w lotach na katyńskie uroczystości.

Najpierw 36 specpułk za pośrednictwem MSZ wystąpił o przysłanie lidera na lot 10 kwietnia. Kilkanaście dni później strona rosyjska zapytała, czy Polska podtrzymuje prośbę, bo jeśli tak to trzeba jak najszybciej ustalić warunki zakwaterowania , oddelegowania i opłacenia nawigatorów. Tu nastąpiła nagła rezygnacja.

Specpułk tłumaczył, że na te rejsy zostaną wyznaczone załogi znające język rosyjski. Według ustaleń komisji, języka nie znała jednak żadna załoga: ani Jaka ani Casy, które również lądowały w Smoleńsku, bez lidera. Jest to kompletnie niezrozumiałe. Podobnie zresztą jak to, że nawigator tupolewa uczył się podstawowych komend na dzień przed wylotem.

10 kwietnia w kabinie wywiązał się taki oto dialog: Będziemy mówić po rusku! Odpowiedź: To będzie wyzwanie.

Bogdan Klich tłumaczył, ze zrezygnowaliśmy z lidera bo Rosjanie nie dawali odpowiedzi. Z ujawnionych dokumentów wynika jednak, że co prawda po kilkunastu dniach, ale jednak odpowiedź się pojawiła. Była ona pozytywna pod warunkiem opłacenia nawigatorów i zakwaterowania.