Na razie nie będzie żadnej oficjalnej prośby do Rosji o wypracowanie wspólnego raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej - przyznaje Donald Tusk. Premier uważa, że trzeba poczekać na opublikowanie raportu polskiej komisji badającej wydarzenia 10 kwietnia.

Porównanie obu raportów bardzo precyzyjnie - jak sądzę - opisze to pole sporu i to będzie ten moment, w którym zgodnie zresztą z tymi przepisami, które takich sytuacji dotyczą - mówię o przepisach prawa międzynarodowego - będziemy zwracali się do strony rosyjskiej z takim otwartym pytaniem, czy są gotowi do poważnej rozmowy na temat wspólnego stanowiska. Jeśli nie na poziomie komisji to może na wyższym poziomie, zobaczymy - wyjaśniał premier.

Wcześniej zaznaczył, że w rozmowie ministrów spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i Siergieja Ławrowa pojawiły się sygnały świadczące o gotowości Rosjan do "dalej idącej współpracy" przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy smoleńskiej.

Rozmowa ministra Sikorskiego z ministrem Ławrowem obfitowała w pewne sygnały pokazujące, że strona rosyjska jest gotowa do dalej idącej współpracy niż to mogło wynikać z raportu, czy z komentarzy po opublikowaniu raportu MAK, jeśli chodzi o współpracę organów śledczych przy dalszym wyjaśnianiu okoliczności katastrofy smoleńskiej - stwierdził Tusk na konferencji prasowej.

Jak dodał, nie wyklucza, że lepszy klimat rozmowy wynikał z dramatycznych okoliczności po poniedziałkowym zamachu na moskiewskim lotnisku Domodiedowo. Zobaczymy w najbliższej przyszłości, czy jest to znak mówiący coś więcej - powiedział premier.

Tusk był też pytany, czy wrak TU154 zostanie sprowadzony do Polski przed 10 kwietnia. Do tej pory nie miałem żadnego sygnału, który by kwestionował zapowiedzi, które słyszeliśmy także po ogłoszeniu raportu MAK, że Rosjanie są zainteresowani tym, aby przed 10 kwietnia szczątki samolotu w Polsce się znalazły - powiedział szef rządu.

Dodał jednak, że znając dotychczasowe doświadczenie, unikałby stwierdzeń ostatecznych.