"Ten zespół będzie skierowany do tych, którzy są nieprzekonani lub zdezorientowani" - mówi nowym gremium ekspertów zajmujących się katastrofą smoleńska szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. "Nie wierzę, że przekonamy osoby, które wierzą w teorię o zamachu, dwóch wybuchach itd. Mamy do czynienia z dobrze zaplanowaną akcją dezinformacyjną" - dodaje.

Lasek potwierdza, że jeszcze w kwietniu zarządzeniem premiera powinna zostać powołana grupa ekspertów lotniczych zajmujących się sprawą tragedii smoleńskiej. To na pewno nie będzie zespół, który będzie badał katastrofę, ponieważ to zostało zakończone. Nie będzie to też zespół, który będzie recenzował pracę prokuratury- podkreśla. Cele tego zespołu są trzy. Pierwszym  jest objaśnianie w sposób przystępny niektórych szczegółów zawartych w raporcie komisji Millera. Po drugie, będziemy prostować nieprawdziwe informacje pojawiające się w mediach oraz odpowiadać na przesyłane pytania  - wylicza. Dodaje, że specjaliści chcą też edukować społeczeństwo i wyjaśniać, że to, co zdarzyło się w Smoleńsku "nie odbiega od najbardziej typowych wypadków w lotnictwie komunikacyjnym".

Szef PKBWL nie zdradza szczegółów tego, jak będzie wyglądał zespół ekspertów. Mówi tylko, że jego trzon będzie liczył najwięcej sześć osób, a do współpracy z nim mają być wciągani eksperci. Będą proszeni o przygotowanie różnego rodzaju opinii, materiałów, filmów. Będzie to ponad 20 osób reprezentujących środowisko naukowe, inżynierów, ekspertów lotniczych i specjalistyczne media - wyjaśnia.

Lasek przyznaje, że opublikowany przez komisję Millera raport dotyczący przyczyn katastrofy jest trudny w odbiorze, a próby komunikowania się ekspertów ze społeczeństwem nie zawsze były profesjonalne. Podkreśla jednocześnie negatywny jego zdaniem aspekt działania parlamentarnego zespołu ds. katastrofy. Mamy do czynienia z dobrze zaplanowaną akcją dezinformacyjną. Wśród ekspertów zespołu parlamentarnego jest m.in. konstruktor, specjalista od wypadków lotniczych, specjalista od modelowania. Problem w tym, że w każdym środowisku znajdą się ludzie, którzy odrzucając fakty, zaangażują się w polityczny spór - ocenia. Dodaje, że jego zdaniem Polacy są skłonni wierzyć w tezy prezentowane przez PiS dzięki postawie Antoniego Macierewicza. Pan poseł jest mistrzem słowa. Mówi z przekonaniem, z pasją, dość prostym językiem, łatwym do przyjęcia - podkreśla. Twierdzi też, że łatwiej uwierzyć w teorie lansowane przez partię Jarosława Kaczyńskiego niż w systemowe błędy i zaniedbania. Trudno spokojnie przyjąć do wiadomości, że nie potrafiliśmy bezpiecznie przewieźć najważniejszych osób w państwie. Sam nie mogłem uwierzyć - przyznaje.

(mn)