Ewa Kopacz została przesłuchana przez prokuraturę. Była premier i minister zdrowia stawiła się w Prokuraturze Krajowej po godz. 10. Była przesłuchiwana w sprawie nieprzeprowadzenia w Polsce sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. "Pojechałam do Moskwy opiekować się rodzinami, na moją prośbę i za zgodą premiera. Żadnej innej roli tam nie pełniłam" - oświadczyła była premier po wyjściu z prokuratury. "Będę miała odwagę bić się o to, by nie upolityczniać jakiegokolwiek zdarzenia tak tragicznego jak katastrofa smoleńska" - stwierdziła.

Ewa Kopacz została przesłuchana przez prokuraturę. Była premier i minister zdrowia stawiła się w Prokuraturze Krajowej po godz. 10. Była przesłuchiwana w sprawie nieprzeprowadzenia w Polsce sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. "Pojechałam do Moskwy opiekować się rodzinami, na moją prośbę i za zgodą premiera. Żadnej innej roli tam nie pełniłam" - oświadczyła była premier po wyjściu z prokuratury. "Będę miała odwagę bić się o to, by nie upolityczniać jakiegokolwiek zdarzenia tak tragicznego jak katastrofa smoleńska" - stwierdziła.
Ewa Kopacz /Rafał Guz /PAP

Decyzje w sprawie sekcji zwłok podejmuje prokurator a nie polityk - powiedziała po wyjściu z prokuratury b. premier Ewa Kopacz. Dziennikarze pytali ją, czy miała, jako ówczesna minister zdrowia, wpływ na decyzje w sprawie nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Kopacz zeznawała w Prokuraturze Krajowej w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Po wyjściu z prokuratury była pytana czy wie, dlaczego po przewiezieniu wszystkich ciał do Polski nie odbyły się ponowne sekcje zwłok ofiar katastrofy i czy jako minister zdrowia miała na to wpływ. Proszę mi pokazać mi taki kraj, gdzie o przeprowadzeniu sekcji decyduje lekarz a nie prokurator, urzędnik a nie prokurator - powiedziała Kopacz.

Jak dodała, decyzja o tym "czy ma być przeprowadzona sekcja czy też nie, czy ma być ekshumacja, czy też nie, należy na pewno nie do polityka, nie do urzędnika, nie do lekarza, ale należy do prokuratora".

Dopytywana, czy to prokuratora popełniła błąd, Kopacz odpowiedziała: "Nie ja to będę oceniać, absolutnie, kto popełnił błąd".

Pojechałam do Moskwy opiekować się rodzinami, na moją prośbę i za zgodą premiera. Żadnej innej roli tam nie pełniłam - oświadczyła Kopacz..

Jestem po czterech godzinach tutaj i gdyby mnie ktoś zapytał po tych siedmiu latach, czy bym zdecydowała się i pojechała do Moskwy, po odpowiem państwu: tak, zawsze warto być przyzwoitym, pomagać innym - oświadczyła Ewa Kopacz. Pytana przez dziennikarzy u swój udział w posiedzeniu grupy kryzysowej - tuż po katastrofie samolotu - odpowiedziała: "trudno, żebym tam nie była, na prośbę ambasadora, który mnie poprosił o to, żeby tam być".

Ja tam nie pojechałam na wizytę dwustronną, na zaproszenie minister zdrowia, bo ja tam nie wykonywałam czynności związanych z ministerstwem zdrowia. Pojechałam opiekować się rodzinami, które tam były, na moją własną prośbę i za zgodą premiera. I taka była moja funkcja, i taka była moja rola. Żadnej innej roli tam nie pełniłam - podkreśliła.

Od siedmiu lat gra się czymś, co jest wielkim narodowym nieszczęściem, więc nie chcę by tak było. Gwarantuję, że jak wtedy, kiedy miałam odwagę pojechać do Moskwy, gdy wszyscy inni nie mieli tej odwagi, tak będę miała odwagę do ostatniej kropli krwi bić się o to, żeby nie upolityczniać jakiegokolwiek zdarzenia tak tragicznego w Polsce. Będę się o to biła. Będę się biła o dobre swoje imię i będę sił biła również o to, aby tragedii politycznych nie wykorzystywać do dzielenia Polaków - deklarowała Kopacz.

Jak dodała, prokurator poinformował ją, że zgodnie z artykułem 241 Kodeksu karnego nie może udzielać informacji na zakresu rozmowy w prokuraturze. Jak ja będę mogła odpowiedzieć szczegółowo na każde pytanie nie narażając się na to, że łamię jakikolwiek inny paragraf (...), może nawet książkę na ten temat napiszę. Ale pozwólcie mi dzisiaj zadbać również o swoje bezpieczeństwo, żebym ja nie musiała mówić o rzeczach, które w tym artykule się mieszczą - odpowiedziała Kopacz na pytanie o obecność patomorfologów i ich udziału w sekcjach zwłok.

Pytana, czy ma sobie coś do zarzucenia, Kopacz podkreśliła, że zawsze wszystko można zrobić lepiej. 

"Nie jestem i nie byłam prokuratorem"

Tuż przed przesłuchaniem Ewa Kopacz poinformowała na Facebooku, że zamierza stawić się do prokuratury.

Stawię się do prokuratury zgodnie z wezwaniem, które otrzymałam. Jednocześnie apeluje o wstrzemięźliwość w opiniach w szczególności polityków, którzy wtedy nie byli z nami, z rodzinami tam w Rosji być może nie chcąc zmierzyć się z tą tragedią - napisała na swoim koncie na Facebooku Ewa Kopacz.

W Moskwie byłam lekarzem, ale przede wszystkim człowiekiem. (...) Zostałam wyznaczona jako reprezentant rządu do spraw opieki nad rodzinami ofiar. Decyzja została podjęta na moją prośbę. To była moja jedyna rola tam na miejscu. (...) Sekcje zwłok, ekshumacje i inne czynności zarządza prokurator. Nie jestem i nie byłam prokuratorem - podkreśliła we wpisie była minister zdrowia.

Dzisiaj najważniejsze są rodziny tych, którzy swoje życie zostawili pod Smoleńskiem. To przez wzgląd na nich nie pozwolę, aby z narodowej tragedii robić politykę jednej partii politycznej. Nasz naród zapłacił zbyt wysoką cenę za podział - dodała była szefowa rządu.

Była premier wezwana w charakterze świadka

B. premier i b. minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała wczoraj rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik.

W tej samej sprawie prokuratorzy wezwali na przesłuchanie w lipcu szefa Rady Europejskiej i b. premiera Donalda Tuska, przesłuchany został też b. szef MSZ Radosław Sikorski.

Prokuratura Krajowa nie ujawnia żadnych szczegółów, m.in. dot. terminu planowanego przesłuchania Kopacz.

B. premier Ewa Kopacz, w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, pełniła funkcję ministra zdrowia. Po katastrofie, wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Część bliskich ofiar zarzucała jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.

Prokurator Bialik sprecyzowała, że chodzi o postępowanie prowadzone przez zespół prokuratorów wyjaśniający okoliczności katastrofy smoleńskiej - w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych i utrudniania postępowania, polegającego m.in. na nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy w Smoleńsku.

To jedno z siedmiu postępowań, prowadzonych oprócz śledztwa głównego, w którym badane są okoliczności katastrofy.

Wstrząsające wyniki ekshumacji

Właśnie błędy w dokumentacji medycznej sporządzonej przez rosyjskich biegłych są jednym z powodów trwających obecnie ekshumacji ofiar katastrofy.

Wątpliwości pojawiły się już w 2011 r.; dziewięć ekshumacji przeprowadzono w 2011-2012 r.; stwierdzono wówczas, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej. Prokuratorzy PK, którzy przejęli śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej po zlikwidowanej prokuraturze wojskowej zdecydowali, że konieczne jest ekshumowanie też pozostałych 83 ofiar katastrofy (cztery osoby zostały skremowane - PAP).

Proces ten rozpoczął się w listopadzie 2016 r., dotąd ekshumowano 26 ofiar. Prokuratura nie ujawnia wyników ekshumacji. Informowała jednak, że dotąd stwierdzono dwie zamiany ciał i przypadki umieszczenia w trumnach szczątków innych ofiar. W ostatnich dniach potwierdziła m.in., że szczątki innych ofiar znaleziono w trumnach: gen. Bronisława Kwiatkowskiego - dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych oraz gen. Włodzimierza Potasińskiego, dowódcy Wojsk Specjalnych.

Pozostałe śledztwa prowadzone przez zespół prokuratorów z PK dotyczą m.in. nadużycia zaufania w stosunkach z zagranicą (tzw. zdrada dyplomatyczna - art. 129 Kodeksu karnego), sfałszowania dokumentów przez funkcjonariuszy BOR, niszczenia wraku Tu-154M, który jest dowodem rzeczowym, poświadczenia nieprawdy w protokołach sekcji zwłok sporządzonych przez biegłych z Rosji, jak również znieważenia zwłok ofiar katastrofy. Oprócz tego prokuratorzy analizują materiały dotyczące nieprawidłowości w BOR. Jak podawano w połowie kwietnia, śledztwa toczą się w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów.

W głównym śledztwie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie. PK zdecydowała o nowych zarzutach dla kontrolerów - są podejrzani o "umyślne sprowadzenie katastrofy" z 10 kwietnia 2010 r., postawiła też zarzut pomocnictwa trzeciemu z Rosjan, który był obecny wtedy w wieży kontroli lotów. Wcześniej jeden z kontrolerów był podejrzany o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a drugi - o jej nieumyślne spowodowanie.

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.

(mpw)