"Potrzeba pamięci, szeroko rozumianej pamięci historycznej, w tym pamięci o Smoleńsku. Musimy tę pamięć zachować i pamiętać też hańbę przemysłu pogardy, hańbę knowań z prezydentem własnego państwa przeciwko własnemu prezydentowi" - mówił przed pałacem prezydenckim prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Musimy walczyć o prawdę. Prawda wyzwoli Polaków, wolnych Polaków! Musimy dokończyć solidarnościową rewolucję" - podkreślał.

Na początku brat zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego podziękował wszystkim tym, którzy zorganizowali dzisiejsze uroczystości i tym, którzy wzięli w nich udział. Łączy nas z całą pewnością żałoba, żal, wspomnienia. Ale sądzę, że łączy nas jeszcze coś innego - wiara w znaczenie prawdy jako fundamentu naszej cywilizacji, który przeciwstawiamy kłamstwo - mówił. Nie ma człowieczeństwa, nie ma ludzkiej godności każdego z nas bez prawdy. Jeśli odrzucamy prawdę, odrzucamy wszystkie wartości. Wtedy nie możemy uznać także wartości człowieka - tłumaczył.

Jarosław Kaczyński przypomniał, że kwestia prawdy i kłamstwa pojawiła się też w nigdy niewygłoszonym przemówieniu, które jego brat zabrał 10 kwietnia do Katynia. Tam były słowa o kłamstwie. Miał mówić, że na kłamstwie nie da się zbudować żadnych trwałych relacji, że kłamstwo dzieli ludzi i narody, przynosi nienawiść i złość, że potrzeba nam prawdy - wspominał. Tak, potrzeba nam prawdy. Potrzeba pamięci, szeroko rozumianej pamięci historycznej, w tym pamięci o Smoleńsku. Musimy tę pamięć zachować i pamiętać też hańbę. Hańbę przemysłu pogardy - grzmiał. Hańbę polegającą na oddaniu wszystkiego co ważne w dochodzeniu do prawdy obcemu państwu i wreszcie tą hańbę, którą jest ciągłe oszukiwanie Polaków - wyliczał.

Prezes PiS mówił też o tym, że wszystkim osobom zmarłym w katastrofie smoleńskiej należy się pamięć i szacunek. To byli ludzie różni. Zginęli w drodze do Katynia, gdzie chcieli oddać hołd polskim ofiarom sowieckiego ludobójstwa. To był piękny czyn - ocenił. Na szczególną pamięć i szacunek zasługuje prezydent Lech Kaczyński i jego współpracownicy. Zasługuje dlatego, że był mężem stanu. Potrafił nie być politycznym ślepcem i politycznym tchórzem - dodał. On i jego współpracownicy wiedzieli, skąd i kiedy mogą przyjść niebezpieczeństwa. Starali się temu przeciwdziałać. Byli państwowcami, którzy wiedzieli, że państwo jest dla obywateli - opisywał.

Kaczyński podkreślił na koniec, że uczczenie prawdy o zmarłych 10 kwietnia nie jest celem całą w sobie. Musimy podjąć ich dzieło, iść tą drogą, którą wskazali, którą wskazywał prezydent Lech Kaczyński! Żeby tą drogą iść, musimy zwyciężyć - podsumował.

(mn)