Z powodu wątpliwości dotyczących rzetelności końcowego raportu "komisji Millera", która badała katastrofę smoleńską, ministerstwo obrony narodowej skierowało sprawę do prokuratury. Według resortu zasadne są "podejrzenia o zaniechania i zaniedbania, jakich mogli dopuścić się członkowie polskiej komisji".

Z powodu wątpliwości dotyczących rzetelności końcowego raportu "komisji Millera", która badała katastrofę smoleńską, ministerstwo obrony narodowej skierowało sprawę do prokuratury. Według resortu zasadne są "podejrzenia o zaniechania i zaniedbania, jakich mogli dopuścić się członkowie polskiej komisji".
Wrak tupolewa /pm /Archiwum RMF FM

"W związku z informacjami posiadanymi przez Podkomisję do Spraw Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego oraz opublikowanym przez agencję prasową Ria Nowosti wywiadem przeprowadzonym z Aleksiejem Morozowem z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), w którym przedstawiony został m.in. przebieg katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem z dnia 10 kwietnia 2010 r., powstała uzasadniona wątpliwość co do rzetelności i prawdziwości raportu końcowego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego działającej pod przewodnictwem Edmunda Klicha, a następnie Jerzego Millera" - informuje MON. 

"Ustalenia poczynione przez Przewodniczącego Komisji Technicznej MAK w zakresie przebiegu zdarzeń w czasie lotu samolotu TU-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r., przeprowadzone w tym zakresie dowody i ekspertyzy, były znane członkom KBWLLP podczas sporządzania raportu końcowego, a mimo to zarówno opis stanu faktycznego, jak i wnioski wyrażone w raporcie końcowym w znaczący sposób odbiegają od ustaleń MAK" - podkreślono w komunikacie. 

"W tym stanie rzeczy mogło dojść do popełnienia przestępstwa przeciw działalności instytucji państwowych, wymiarowi sprawiedliwości lub przeciwko wiarygodności dokumentów. Z powyższych względów MON kieruje sprawę do wyjaśnienia przez prokuraturę" - poinformował resort.

W niedzielę szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział wystąpienie w sprawie byłego szefa MSWiA Jerzego Millera, który kierował komisją badającą katastrofę, uznając, że dopuścił się on "niedopełnienia obowiązków, a być może także działania na szkodę śledztwa". W wypowiedzi dla TVP Info Macierewicz ocenił, że "przez lata ukrywano rzeczywiste dane", np. o awariach silnika i generatorów.

Według szefa MON ustalenia podkomisji smoleńskiej "zawierają te same dane, jakie niedawno Rosjanie przyznali, że rzeczywiście miały miejsce", a przebieg zdarzeń "mógł mieć związek z eksplozją jako przyczyną tej tragedii".

(mn)