Miejsce katastrofy smoleńskiej, gdzie zginęło 96 osób z prezydentem RP na czele, kompletnie zasłania salon samochodowy. A pomnika, upamiętniającego ofiary tego najtragiczniejszego w dziejach Polski wypadku, wciąż nie ma - pisze "Fakt".

Tabloid podkreśla, że cztery lata po smoleńskiej tragedii na miejscu katastrofy pozostało niewiele śladów. Rosjanie kompletnie zdewastowali miejsce tragicznej śmierci 96 najważniejszych osób w polskim państwie, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii, najważniejszych wojskowych, duchownych i polityków. Ziemia, na której oddali życie Polacy, została zryta, a drzewa w które uderzał samolot - powycinane - czytamy w "Fakcie".

Dziennik pisze, że samo miejsce tragedii dzisiaj nawet trudno dostrzec z drogi. Rosjanie bowiem postanowili wybudować tam salon samochodowy, który całkowicie zasłania widok - donosi "Fakt".

Gazeta przypomina, że po katastrofie na miejscu tragedii wciąż nie ma pomnika. "Fakt" pisze: Jedynym symbolem upamiętniającym ofiary jest kamień, który położono tam zaraz po katastrofie i krzyż postawiony pod brzozą.

Tabloid dodaje, że od czterech lat na smoleńskim lotnisku, leżą "zdewastowane przez Rosjan, byle jak przetransportowane i zwalone na kupę szczątki samolotu." Choć wrak jest kluczowym dowodem w śledztwie, Rosja ani myśli oddać go Polsce. Wrak niszczeje w skandalicznych warunkach. Nawet, jeśli trafi do Polski, trudno będzie zebrać z niego miarodajne ślady do badań. Rosjanie, jak widać, starają się, aby śladów po strasznej tragedii zostało jak najmniej - komentuje gazeta. 

(mal)