Wojskowi prokuratorzy czekają na wyniki ekspertyz chemicznych i radiometrycznych prezydenckiego tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia. Mają wykazać ewentualną obecność substancji toksycznych lub pirotechnicznych na pokładzie samolotu. W śledztwie opracowywana jest też analiza meteorologiczna.

Jeśli chodzi o badania chemiczne i radiometryczne, próbek do opracowywania pobrano bardzo dużo. Jak mówi rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, liczy się skrupulatność, dlatego nie wiadomo jeszcze, kiedy biegli zakończą ekspertyzy. Badają, czy na zabezpieczone dowody w postaci przedmiotów pasażerów tupolewa, czy na ich organizmy wpływały substancje typu chemicznego, toksyczne,czy pirotechniczne - mówi prokurator Zbigniew Rzepa.

W opracowaniu jest też analiza zapisów czarnych skrzynek i ekspertyza warunków meteorologicznych. Do tego trwają przesłuchania świadków i rodzin ofiar - przesłuchano ich już ponad setkę. To jednak wciąż śledztwo na dowodach dostępnych jedynie w Polsce. Żaden z wniosków o pomoc prawną nie został jeszcze przez Rosjan zrealizowany. Czekamy, ciągle na nie czekamy - taka jest prawda - dodaje prokurator Rzepa.

A ile możemy jeszcze czekać? Jak twierdzi Rzepa - normą jest, że realizacja takich wniosków zajmuje od pół roku do trzech lat.