Wnioski do prokuratury w sprawie zachowania BOR i Straży Miejskiej wobec posłów PiS i członków stowarzyszenia Solidarni 2010 przed Pałacem Prezydenckim 10 kwietnia zapowiada kierowany przez Antoniego Macierewicza parlamentarny zespół badający przyczyny katastrofy smoleńskiej. BOR nie pozwolił grupie posłów PiS wejść na plac przed Pałacem Prezydenckim.

Jak zapowiedział Macierewicz, sprawy te powinny stać się m.in. przedmiotem obrad sejmowych komisji: Spraw Wewnętrznych i Administracji, Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz ds. Służb Specjalnych.

W jego ocenie w obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z przygotowywaną świadomie "polityczną prowokacją policyjną".

Według PiS podczas tego zajścia dwie posłanki: Marzena Machałek oraz Daniela Chrapkiewicz zostały poturbowane. Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna zapowiedział, że wyjaśnia sprawę tego incydentu. Także BOR zapowiedział, że sprawę przeanalizuje.

Zepchnięto mnie na barierkę (...), leciała mi krew z nosa - mówiła Chrapkowska. Waldemar Anzelm porównywał zachowanie BOR do tego, jak ZOMO i ORMO traktowało ludzi w latach 80. Chciałoby się powiedzieć: witamy w państwie policyjnym" - powiedziała Jolanta Szczypińska. "Zaczyna się od parlamentarzystów, a potem ten aparat represji przenosi się na obywateli, na dziennikarzy - wtórowała jej Marzena Wróbel.

Z kolei o poniedziałkowych wydarzeniach przed Pałacem opowiadali na posiedzeniu zespołu: szefowa Solidarnych 2010, reżyserka Ewa Stankiewicz i dziennikarz Jan Pospieszalski (autorzy filmu "Solidarni 2010"). Jak mówiła Stankiewicz, w wyniku "brutalnej" interwencji Straży Miejskiej, poważnych obrażeń doznał jeden z manifestujących, dziennikarz "Gazety Polskiej". Stankiewicz na komisji posłowie przywitali i pożegnali oklaskami.

W poniedziałek o godz. 16 usunięto namiot rozstawiony przed Pałacem Prezydenckim przez Solidarnych 2010. Jak powiedziała tego dnia dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego stołecznego ratusza Ewa Gawor, podczas interwencji zatrzymane zostały trzy osoby, które nie stosowały się do poleceń strażników; dwie z nich zostały pouczone i wypuszczone, w przypadku jednej była potrzebna pomoc policji w celu ustalenia jej tożsamości.