Nowe miasteczko namiotowe wyrosło w centrum stolicy Stanów Zjednoczonych. To następna grupa młodych Amerykanów, niezadowolonych z sytuacji finansowej USA, postanowiła rozpocząć protest na placu przy głównej drodze prowadzącej z Białego Domu do Kapitolu.

Protestujący chcą, by prezydent Barack Obama, który wyjeżdża każdego dnia z Białego Domu swoją limuzyną, widział koczujących Amerykanów. Ludzie oczekiwali zmiany z nastaniem prezydenta Obamy. Mamy dość - mówi korespondentowi RMF FM młoda Amerykanka. O wiele trudniej jednak uzyskać odpowiedź na pytanie o pomysł na uzdrowienie sytuacji. Uważam, że świat ma wiele spraw do rozwiązania - stwierdza kolejna osoba, ale poza populistycznymi hasłami typu "Praca dla Wszystkich" czy "Chcemy więcej pieniędzy" nic konkretnego nie mówi.

Być może właśnie dlatego - po chwili wielkiego poparcia - coraz więcej Amerykanów zaczyna krytycznie odnosić się do protestujących.