​Rząd nie radzi sobie z tym, że coraz więcej młodych Polaków nie ma pracy - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". Największym problemem jest kwestia szkolnictwa zawodowego. Co więcej, w ostatnim roku środki z Funduszu Pracy wspomagające zatrudnienie młodych zostały obcięte o blisko 70 milionów złotych.

Pod koniec czerwca Bruksela zaleciła Warszawie upowszechnienie przyuczania do zawodu i uczenia się go poprzez praktykę. Takich rozwiązań nie przewiduje jednak projekt założeń reformy urzędów pracy przyjęty ostatnio przez rząd Donalda Tuska.

Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz poprosił Komisję Europejską, by podnieść do 30 lat granicę wieku dla uprawnionych do korzystania z unijnych pieniędzy na walkę z bezrobociem młodych. Według Brukseli, te środki miałyby trafić tylko do osób poniżej 25. roku życia. Polska dostałaby z tej puli 2 miliardy złotych.

Dzisiaj bez pracy jest co czwarty mieszkaniec Unii Europejskiej w wieku od 15 do 24 lat. Rekordy bije stopa bezrobocia młodych Greków (55 proc., 2012 r.) i Hiszpanów (53 proc.). W Polsce etatu nie ma 28 procent takich osób.

"DGP" podaje przykład radzenia sobie z bezrobociem wśród młodych w Niemczech i Austrii. Kraje te zadbały o kształcenie zawodowe i dziś bez pracy pozostaje tam tylko odpowiednio 8 i 9 proc. młodych osób.