"Trudno konkurować z Chińczykami, czy z Hindusami w Azji, a ze Stanami Zjednoczonymi w Ameryce Południowej. Największe szanse mamy w Afryce" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM ​o kierunkach rozwoju polskiej gospodarki Jan Kulczyk, najbogatszy Polak. "Łączmy nasz potencjał z tym potencjałem, który tam istnieje. Ta młodość, te surowce, ten rosnący rynek - to wszystko, co jest niezbędne. W gospodarce rynkowej rynek jest rzeczą najważniejszą. U nas w Europie ten rynek maleje, tamten rynek drastycznie rośnie i to są fakty" - dodaje.

Krzysztof Berenda: Czy z pana perspektywy to, co dzieje się teraz w polskiej gospodarce można nazywać kryzysem czy tylko spowolnieniem? Jak pan to ocenia?

Jan Kulczyk:
Myślę, że polska gospodarka jest częścią gospodarki europejskiej. W związku z powyższym to, co się dzieje z europejską gospodarką automatycznie będzie nas dotyczyło. Do momentu, jak wyrwiemy się - przede wszystkim mentalnie - z tego typu myślenia, że świat to Europa, a nie, że świat to 7 miliardów ludzi żyjących na całej planecie.

Pan na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zachęca do tego, żeby szukać innych kierunków ekspansji. Skupiamy się tutaj na Afryce, dlaczego?

Europa miała swój okres - to był wiek XVII, XVIII i XIX, gdzie była ekspansja. Dzisiaj powinniśmy zrozumieć, że jesteśmy najstarszym kontynentem na świecie, gdzie w dużej mierze nasze możliwości intelektualne, finansowe i przede wszystkim ludzkie wyczerpują się i musimy się połączyć z tymi, którzy idą najszybciej, a najszybciej na świecie w tej chwili idzie kontynent afrykański i to są fakty. Z tych faktów należy wyciągnąć wnioski, a wnioski powinny być takie, że przede wszystkim powinniśmy bardziej myśleć o połączeniu Europy z Afryką, niż nadal umacnianiu struktur, które nie mają materiału, by wykrzesać z tej Europy więcej.

A mamy tam czego szukać? Bo sam pan zauważa, że jesteśmy mocno spóźnieni.

Nie mówmy, że musimy tam czegoś szukać. Łączmy nasz potencjał z tym potencjałem, który tam istnieje. Ta młodość, te surowce, ten rosnący rynek - to wszystko, co jest niezbędne. W gospodarce rynkowej rynek jest rzeczą najważniejszą. U nas w Europie ten rynek maleje, tamten rynek drastycznie rośnie i to są fakty.

Pojawiają się różne głosy, żeby ograniczyć jednak wyjeżdżanie za granicę albo w ogóle przyciąganie zagranicznych firm do Polski, żeby skupić się na budowie tej rodzimej produkcji tutaj.

Nie chciałbym z tymi głosami polemizować, bo byłoby to nie fair.

Afryka to jest jedyny kierunek, który powinien nas interesować, czy jakiś inny?

Nie, powinien nas interesować świat, ale największe szanse mamy w Afryce. Trudno konkurować z Chińczykami, czy z Hindusami w Azji, czy trudno konkurować ze Stanami Zjednoczonymi w Ameryce Południowej.

A czy to może pomóc jakoś w rozwiązaniu tych codziennych problemów, które mają ludzie? Mamy problemy z bezrobociem, mamy problem z bezrobociem wśród młodych. Czy to może być w jakiś sposób lekarstwo?

Problem z bezrobociem wynika z faktu, że rynek i produkcja kurczą się z tego względu, że nie ma dla kogo produkować. My musimy zacząć myśleć w kategoriach rynku - to, co jest podstawą gospodarki rynkowej. Trzeba na to spojrzeć - na świat, na mapy świata, gdzie ten rynek rośnie, a gdzie ten rynek maleje. Tam gdzie maleje, to się powinno wycofywać, tam gdzie rośnie - trzeba być po prostu obecnym.

Czyli jeżeli będziemy mieli nowe rynki zbytu, to będzie lepsza produkcja, więcej miejsc pracy.

Trzeba również myśleć w kategoriach nie tylko eksportu, ale partnerskiej obecności. Trzeba pomyśleć o tym, żeby nie do Afryki eksportować, czy z Afryki importować, ale być tam obecnym - produkując, tworząc miejsca pracy, edukując tych młodych ludzi w Afryce i robiąc to na podstawie partnerstwa, na bazie zrozumienia - nie tylko funkcjonujących tam przedsiębiorców i ludzi, ale przede wszystkim zaakceptowania ich intelektualnie. Nie jesteśmy wyższą rasą, musimy to zrozumieć.