"Przewidujemy trudne, ale dość stabilne czasy" - ogłosił minister finansów Jacek Rostowski, przedstawiając projekt budżetu na 2013 rok. Premier Donald Tusk podkreślał zaś, że "kluczowym, bezdyskusyjnym priorytetem" jest bezpieczeństwo finansowe państwa, a niektórzy ministrowie musieli "skapitulować przed liczbami".

Projekt budżetu państwa na 2013 rok rząd przyjął wstępnie we wtorek. Deficyt ma wynieść nie więcej niż 35,6 mld zł, a wzrost gospodarczy ma sięgnąć 2,2 proc. PKB. Dochody zaplanowano na poziomie 299,18 mld zł, a wydatki na 334,78 mld zł. W projekcie założono też, że realny wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej wyniesie 1,9 proc. Poza tym planowane jest utrzymanie zamrożenia funduszu wynagrodzeń we wszystkich jednostkach sfery budżetowej. Inflacja ma wynieść 2,7 proc., a wzrost zatrudnienia w gospodarce 0,2 proc. Stopa bezrobocia na koniec 2013 roku jest przewidywana na poziomie 13 proc.

Co ważne, w stosunku do założeń budżetowych sprzed kilku miesięcy wskaźniki dotyczące wzrostu gospodarczego, wzrostu zatrudnienia czy realnych płac zostały skorygowane w dół.

Tusk: To rok bardzo ostrożnego postępowania

Mimo to Donald Tusk przekonywał na konferencji prasowej, że reputacja i kondycja polskich finansów jest na tle tego, co dzieje się w Europie, "satysfakcjonująca w ocenie obiektywnej, czyli rynków finansowych". Przyznał jednak, że choć każdy minister chciałby móc wydać więcej pieniędzy "na ludzi", to "ci najbardziej ambitni musieli skapitulować przed liczbami". My nie jesteśmy liderami opozycji i w związku z tym nie możemy sobie pozwolić na większą swobodę w prognozowaniu czy diagnozowaniu. U nas, w naszym projekcie, wszystko musi się zgadzać, bo to jest klucz do bezpieczeństwa naszego państwa - podkreślał, dodając, że "w skali makro wszystkie liczby w projekcie się zgadzają". Nie zgadzają się ze wszystkimi naszymi marzeniami i projektami, szczególnie tymi o charakterze społecznym, tymi najbardziej kosztownymi - dodał.

Według Tuska, rok 2013 będzie "raczej rokiem postępowania bardzo ostrożnego". Tak jak w poprzednich latach, tak i w tym roku, kształtujemy budżet, który daje tyle, ile to jest możliwe, nie chcemy nikomu zaimponować jakąś zapalczywością reformatorską, mamy głębokie przekonanie, że wiemy, co robimy, i nie musimy niczego demonstrować - mówił. Zaznaczył, że w jego opinii projekt budżetu na 2013 rok w tych większych liczbach (...) zapewnia mniej więcej takie finansowanie rozmaitych celów społecznych i publicznych, jak w roku 2012.

Tusk: Podwyżek podatków nie będzie

W budżecie nie przewidujemy żadnych podwyżek podatków - poinformował premier.

Zgodnie z projektem budżetu, wpływy z podatku VAT mają być w przyszłym roku wyższe o 4 proc. niż w tym roku i wynieść ponad 126 mld zł, wpływy z akcyzy mają być wyższe o 3,4 proc. i wynieść 64,5 mld zł, podatek CIT ma przynieść o 11,3 proc. więcej niż w tym roku, czyli ponad 29,6 mld zł, natomiast o 6,2 proc. - do prawie 43 mld zł - mają wzrosnąć dochody z PIT. W projekcie zapisano też 2,2 mld zł dochodu z podatku od kopalin.

Tusk zapowiedział również, że rząd będzie chronił wydatki, które dają szansę na utrzymanie wzrostu gospodarczego "albo przynajmniej zahamowanie tendencji spadkowej". Jak mówił, jego gabinet będzie się starał utrzymać poziom inwestycji publicznych "objętych kompetencjami, jakie ma minister transportu". Mówimy o najbardziej klasycznych inwestycjach, jak drogi - wyjaśnił.

Z drugiej strony minister finansów przyznał, że plan wydatków Krajowego Funduszu Drogowego na 2013 rok będzie się kształtował w okolicach 15 mld zł, podczas gdy w tym roku budżet Funduszu wynosi 18 mld zł. Równocześnie zastrzegł jednak: Mamy poziom, który jest co najmniej dwuipółkrotnie wyższy od tego z 2007 roku - wtedy było to ok. 6 mld zł. Obniżenie planu wydatków KFD tłumaczył zmniejszaniem się środków unijnych do wykorzystania. Ale poziom jest bardzo imponujący. W ramach tego już istniejącego planu drogowego - podsumował.

Tusk: Uelastycznić prawo pracy, ale wyeliminować "śmieciówki"

Na konferencji prasowej premier opowiedział się za uelastycznieniem prawa pracy, ale również za eliminowaniem najbardziej szkodliwych form, tzw. umów śmieciowych. Zapowiedział, że poruszy ten temat w swoim wystąpieniu w Sejmie planowanym na przełom września i października, w którym przedstawi plany rządu na kolejne miesiące.

Szczególnie ważne jest dla mnie, aby działania na rzecz uelastycznienia prawa pracy, które służyłyby tworzeniu nowych miejsc pracy, szły równocześnie w stronę eliminacji najbardziej brutalnych form, tzw. umów śmieciowych. A więc chcielibyśmy, aby ludzie w Polsce z jednej strony byli zatrudniani elastycznie, ale równocześnie, jeśli ktoś jest zatrudniony, to niech ma gwarancje wynikające z faktu płacenia składki emerytalnej i zdrowotnej - mówił Tusk.

Rostowski: Będziemy reagować elastycznie

Sytuacja gospodarcza, budżetowa jest w pewnej mierze podobna do sytuacji w latach 2008-2009. Wtedy kryzys przyszedł do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj kryzys, który puka do naszych drzwi, przychodzi z Europy. Jest skutkiem poważnego kryzysu nie tylko gospodarczego, ale również politycznego, instytucjonalnego w strefie euro - mówił Rostowski na konferencji prasowej. Przygotowaliśmy się na ten kryzys ostrożnym i bardzo konserwatywnym budżetem na 2012 rok. Okazało się, że nasze obawy i projekcje były słuszne - podkreślał.

Rostowski stwierdził również, że przygotowane przez rząd założenia budżetowe na przyszły rok są "realistyczne". Przewidujemy - zresztą zgodnie z prognozami Komisji Europejskiej - dalsze spowolnienie gospodarki polskiej, ale nie dramatyczne, i trudne, ale dość stabilne czasy w przyszłym roku. I taki właśnie budżet przygotowaliśmy - mówił.

Rostowski podkreślił, że deficyt całego sektora finansów publicznych powinien wynieść w tym roku 3,5 proc. PKB, a w przyszłym roku Polska powinna wyjść z procedury nadmiernego deficytu. Równocześnie jednak przekonywał, że rząd nie podchodzi "dogmatycznie" do kwestii deficytu. W Wieloletnim Planie Finansowym przewidywaliśmy deficyt na poziomie 32 mld zł w 2013 roku, ale w projekcie budżetu zwiększyliśmy go do 35,5 mld z racji wydarzeń, które miały miejsce. Będziemy zawsze reagowali elastycznie na to, co w gospodarce się dzieje - podsumował.