Polskie służby biorą pod uwagę, że wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy mogą zakłócić świętowanie Bożego Narodzenia w Polsce i mobilizują siły na pograniczu – informują reporterzy RMF FM Mateusz Chłystun i Krzysztof Zasada, który właśnie wrócili z Białorusi. Tam w Bruzgach rozmawiali z migrantami, przebywającymi w hali centrum logistycznego na przejściu granicznym. Cudzoziemcy ci sami sugerowali naszym dziennikarzom, że 25 grudnia może coś się wydarzyć.

W hali w Bruzgach przebywa kilkaset osób: mężczyźni, kobiety i dzieci. Przybyli na Białoruś mamieni przez reżim Łukaszenki obietnicami przedostania się na zachód Europy. Utknęli po białoruskiej stronie, ponieważ polskie służby nie wpuszczają ich do Polski. Nasz kraje nie jest celem ich podróży - większość z nich chce przedostać się do Niemiec.

Migranci na Białorusi nie odpuszczają - chcą na Zachód

Nie ma dnia, by migranci nie próbowali siłą forsować polską granicę. Straż graniczna poinformowała, że minionej doby do Polski próbowało nielegalnie przedostać się 48 osób. W Krynkach grupa 24 Irakijczyków przeprawiła się pontonem rzeką Świsłocz na stronę polską. Zostali zatrzymani. Takich prób od początku roku straż graniczna zanotowała prawie 40 tysięcy.

I będą kolejne. Migranci, z którymi rozmawiali dziennikarze RMF FM w Bruzgach, mówili, że nie zrezygnowali z wyjazdu na Zachód. Ci, którzy zmienili plany, wrócili już do swoich krajów zorganizowanymi kilka tygodni temu lotami powrotnymi.

Cudzoziemcy, którzy zostali w Bruzgach, utrzymują, że nie mają dokąd wrócić. Nie poddają się i chcą nielegalnie przekroczyć granicę Białorusi z Polską. 

"Jeśli nic się nie wydarzy, wrócę do lasu" - przyznał szczerze jeden z młodych Irakijczyków. Robił to już wcześniej i to kilka razy, próbował przedostać się nie tylko do Polski, ale też na Litwę. Teraz czeka na kolejną okazję.

25 grudnia - kluczowa data

W rozmowach z migrantami przejawiała się data 25 grudnia, jak mówili, kluczowa dla ich losu. Są przekonani, że wtedy ma w Berlinie zapaść decyzja, czy powstanie korytarz humanitarny z Białorusi do Niemiec. Gdy dziennikarze RMF FM zapytali, skąd mają takie informacje, Irakijczycy stwierdzili, że przekazują im je przedstawiciele białoruskich władz.

"Przed nowym rokiem wszyscy powinniśmy być już w Niemczech" - mówili.

Z rozmów z cudzoziemcami wynika więc, że może dojść do nasilenia prób nielegalnego przekroczenia granicy z Polską albo do jakiegoś dużego incydentu.

Polskie służby - jak się nieoficjalnie dowiedzieli nasi reporterzy Mateusz Chłystun i Krzysztof Zasada - też mają sygnały o tym, że w święta na granicy "może się coś wydarzyć". Dlatego - jak powiedział nam jeden z funkcjonariuszy - muszą się liczyć z wezwaniem na służbę w Boże Narodzenie.

Nasi dziennikarze, którzy osobiście byli w Bruzgach, donoszą także, iż Białorusini szykują się na to, że cudzoziemcy przeczekają w magazynowej hali wiele miesięcy. Stoją tam wojskowe namioty, w których wydawane są posiłki, przyjeżdżają bary na kółkach, mobilne sklepy, jest stały punk medyczny, teraz zapowiedziano stworzenie szkoły dla najmłodszych. To koczowisko pod dachem szybko nie zniknie.