Armia Ukrainy wysyła wezwania do rezerwistów. To kolejny etap działań władz po wprowadzeniu stanu wojennego w dziesięciu obwodach po ataku rosyjskich służb granicznych, które ostrzelały trzy ukraińskie okręty w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej.

Rezerwiści mają przechodzić przeszkolenia wojskowe. Turnusy szkoleniowe na kilku poligonach w całym kraju mają trwać minimum 10 dni, maksimum 20. Organizowane są też specjalne kursy dla studentów.

Dowództwo zapewnia, że wszyscy wezwani rezerwiści mają wrócić do domów przed 25 grudnia, czyli przed obchodzonym przez katolików świętem Bożego Narodzenia.

Jak podkreśla amia, celem mobilizacji rezerw jest między innymi uzupełnienie bojowych brygad, a także jednostek obrony terytorialnej.

Ukraina ogłosiła stan wojenny po ataku rosyjskich służb granicznych, które ostrzelały trzy ukraińskie okręty w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim. Ukraińskie jednostki, które zmierzały do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, chciały przepłynąć pod mostem nad cieśniną, jednak nie dostały na to pozwolenia. Według władz w Kijowie atak Rosjan nastąpił na wodach neutralnych.

Ukraina wskazuje, że ma z Rosją umowę z 2003 roku dotyczącą Morza Azowskiego, na podstawie której oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską za swoje terytorium wewnętrzne. Oba kraje mają tam też swobodę żeglugi.

Tymczasem Władimir Putin powtórzył w środę, że siły rosyjskie "wykonały swój obowiązek" zatrzymując siłą trzy jednostki ukraińskie oraz ich załogi bowiem "wpłynęły one na wody terytorialne Rosji w tym miejscu, gdzie wody te znajdowały się zawsze" oraz "nie odpowiadały na zapytania naszych pograniczników".

Zdaniem prezydenta Rosji incydent na Morzu Czarnym był "prowokacją", zorganizowaną przez ukraińskie władze przed wyborami prezydenckimi i "obliczoną na to, by wykorzystać ją jako pretekst" do wprowadzenia stanu wojennego na Ukrainie.

(j.)