Trzej sprawcy kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z muzeum w Oświęcimiu stanęli przed krakowskim sądem. Radosław M., Łukasz M. i Paweł S. odpowiadają za kradzież i uszkodzenie tablicy. Mężczyźni chcą dobrowolnie poddać się karze. Jak dowiedział się reporter RMF FM Marek Balawajder, zaproponowali kary od 1,5 do 2,5 roku więzienia.

Cała trójka w czasie śledztwa przyznała się do winy, dwóch mężczyzn złożyło bardzo obszerne wyjaśnienia. Dokładnie, z drobnymi szczegółami opisali, jak przygotowywali się do kradzieży i jak ona wyglądała. Ci trzej oskarżeni nie znali zleceniodawcy kradzieży Andersa Hoegstroema, nie wiedzieli też, że tablica miała zostać wywieziona do Szwecji.

Wszyscy oskarżeni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Według kodeksu karnego, maksymalnie grozić im może od roku do 10 lat więzienia. Oskarżeni proponują jednak dla siebie kary bezwzględnego więzienia w wysokości od półtora do 2,5 roku. Jak ustalili nasi reporterzy, prokurator prowadzący śledztwo już się na taką karę zgodził.

Śledztwo wobec dwóch pozostałych Polaków wciąż trwa.

Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy byłego niemieckiego obozu zagłady została skradziona 18 grudnia ubiegłego roku. Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Przestępcy pocięli go na trzy części. <br><br> O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków. Z ustaleń prokuratury wynika również, że działali na zlecenie pośrednika ze Szwecji - Andersa Hoegstroema.