Po raz kolejny kierowcy utknęli w korku na niemiecko-polskiej granicy. Najgorsza sytuacja jest w Jędrzychowicach, Zgorzelcu i Kołbaskowie. Na odprawę trzeba czekać od kilku do nawet kilkunastu godzin – usłyszał reporter RMF FM Mateusz Czmiel od kierowców.

Na przejściu w Jędrzychowicach korek miał przed południem 25 kilometrów, a według szacunków Straży Granicznej czas odprawy wynosił ponad 7 godzin. Podobnie było w Zgorzelcu i Kołbaskowie.

Stoję 2 godziny w tym samym miejscu. Brak słów, tragedia - mówił dziennikarzowi RMF FM jeden z kierowców tirów.

O godz. 16 korek w Jędrzychowicach nadal miał 25 kilometrów. Kierowcy samochodów osobowych zablokowali zarówno korytarz życia jak i lewy pas dla samochodów ciężarowych - dlatego autostrada całkowicie stanęła. 

Na miejscu pojawili się policjanci, którzy starali się opanować sytuację. Ok. godz. 17 funkcjonariuszom udało się przywrócić ruch na autostradzie. 

Jak informuje reporter RMF FM Mateusz Czmiel, policjanci na granicy wyłapywali kierowców osobówek, którzy mimo zakazu jechali lewym pasem i ściągali ich na pas awaryjny, gdzie ci muszą odczekać kilkadziesiąt minut. 

O godz. 19, jak donosił nasz reporter, kierowcy osobówek nadal blokowali lewy pas dla samochodów ciężarowych. Dlatego co chwilę dochodziło do całkowitego paraliżu autostrady. Jedyną dobrą informacją jest to, że sznur aut do Jędrzychowic ciągnął się o tej porze na odcinku 15 kilometrów. Według Straży Granicznej czas oczekiwania na odprawę to 4,5 godziny. Niestety o godz. 19 ponad 9 godzin trzeba było czekać na przekroczenie granicy na przejściu w Zgorzelcu.

Ok. godz. 21 korek do przejścia granicznego w Jędrzychowicach miał ok. 5 kilometrów, a czas odprawy wynosił od 3 do 4 godzin. Nieco poprawiła się też sytuacja na przejściu granicznym w Zgorzelcu - tu czas oczekiwania to 8 godzin, a w Olszynie trzy. 

Zatory są spowodowane tym, że od 1 kwietnia obowiązują nowe zasady przekraczania granic. Kierowcy już nie muszą wypełniać papierowych kart lokalizacyjnych, bo robią to za nich pogranicznicy za pomocą elektronicznej ewidencji sanitarnej.

Kierowca i pasażerowie przekazują pogranicznikom dokument tożsamości oraz wypełniają kartę, w którym wskazują miejsce odbywania kwarantanny. Następnie pogranicznicy wpisują wszystko do systemu i sprawdzają poprawność tych adresów. Problem pojawia się, gdy ktoś nie ma miejsca, w którym może odbyć kwarantannę. Wtedy pogranicznicy dzwonią do sanepidu i ustalają dokładny adres, pod który osoba przekraczająca granice ma się skierować.

W przypadku Jędrzychowic dochodzą również problemy z internetem. Sygnał w tym miejscu jest tak słaby, że podczas wypełniania karty system się zawiesza i wszystko trzeba zaczynać od nowa - informuje nasz dziennikarz.

Ograniczenia w ruchu granicznym obowiązują od 15 marca. Zgodnie z zapowiedzią szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego mają one potrwać do 13 kwietnia. Niewykluczone, że zostaną przedłużone.

Granice są zamknięte dla przyjeżdżających cudzoziemców, a wracający Polacy muszą poddać się kwarantannie.

Zawieszony do odwołania został również ruch na niektórych przejściach granicznych z Rosją, Ukrainą i z Białorusią, a na niektórych ograniczony. Również do odwołania ograniczony został ruch na niektórych przejściach granicznych z Niemcami, Litwą, Czechami i Słowacją, gdzie czasowo została przywrócona kontrola graniczna.


 

Opracowanie: