W Warszawie trwają obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Są one okrojone ze względu na ograniczenia dotyczące pandemii koronawirusa. Wątpliwości wielu internautów wzbudziło złożenie wieńców przed pomnikiem na placu Piłsudskiego, gdzie zebrali się przedstawiciele władz, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele.

Pod pomnikiem upamiętniającym katastrofę smoleńską na placu Piłsudskiego w Warszawie zebrali się przedstawiciele najwyższych władz, z premierem Mateuszem Morawieckim i marszałek Sejmu Elżbietą Witek na czele. Był też prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

Wątpliwości internautów wzbudziło to, że politycy nie zachowywali bezpiecznego odstępu od siebie i nie podporządkowali się ograniczeniom dotyczącym zgromadzeń. 

Monitorowaliśmy to miejsce i proszę pamiętać, że najwyżsi przedstawiciele polskich władz z premierem na czele, wykonują swoje czynności służbowe i zawodowe, związane z reprezentowaniem całego narodu polskiego - powiedział w rozmowie z naszym reporterem rzecznik Komendy Głównej Policji inspektor Mariusz Ciarka.

Te osoby składały wieńce, zachowywały odstępy pomiędzy sobą. Podobnie jak i dziennikarze, którzy byli w pobliżu i również wykonywali swoje czynności zawodowe i służbowe - zwrócił uwagę.

Politycy tłoczyli się też podczas wizyty na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Przypomnijmy, że według rozporządzenia Rady Ministrów, w miejscach publicznych zabronione są zgromadzenia powyżej 2 osób. Dodatkowo, należy zachować odległość dwóch metrów, nawet wobec członków swojej rodziny. Te restrykcje mają ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Obostrzenia dotyczą też m.in. zgromadzeń religijnych, w których może brać udział tylko 5 osób. Zamknięte są także galerie handlowe, parki, bulwary. Odwołane są też imprezy masowe.

>>>PEŁNA LISTA OBOSTRZEŃ<<<

Policja: To nie jest zgromadzenie

Stołeczna policja poinformowała na Twitterze, że w tym przypadku nie ma do czynienia ze zgromadzeniem w trybie ustawy, a poszczególne osoby wykonują swoje zadania w ramach pełnionych urzędów i funkcji. "Podobnie, jak prowadzący relacje dziennikarze" - dodaje.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.


SPRAWDŹ: Smoleńsk 2010: Wspomnienia dziennikarzy RMF FM