Ostre cięcia w piłkarskiej Polonii Bytom. Z powodu zawieszenia rozgrywek trzeciej ligi klub porozumiał się z pracownikami i obniżył pensje zawodników do 500 złotych brutto. Ostre cięcia objęły jednak nie tylko graczy, ale także innych pracowników klubu. O zarządzaniu trzecioligowym klubem w czasie pandemii koronawirusa, a także o tym, jak będzie wyglądała piłka na niższych szczeblach, gdy sytuacje uda się już opanować, z prezesem Polonii Bytom Sławomirem Kamińskim rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk, RMF FM: Przyznał pan na klubowej stronie, że "to jeden z trudniejszych okresów w życiu zawodowym osób zarządzających Spółką". Faktycznie tak teraz wygląda sytuacja w Polonii Bytom?

Sławomir Kamiński: To jest bardzo trudny moment w stuletniej historii Polonii. Jeszcze miesiąc temu świętowaliśmy 100. urodziny, a teraz musimy reagować na to, co się dzieje i podejmować bardzo trudne decyzje o redukcji zatrudnienia i drastycznych cięciach wynagrodzeń. Ten moment jest naprawdę bardzo trudny.

Piłkarze bardzo szybko się zgłosili do pana mówiąc, że zgadają się na obcięcie pensji, ale obniżkę do 500 zł brutto wypracowaliście razem? Oni to zaproponowali? Czy może pan to jakoś wyliczył?

To była rozmowa. To nie była jednostronna decyzja. W Polonii wypracowaliśmy taki model, że o trudnych rzeczach rozmawiamy. Piłkarze faktycznie zgłosili się z taką inicjatywą. Zarząd klubu i jego służby finansowe opracowywały jednak równolegle plan tego, co będzie się działo finansowo w klubie w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Usiedliśmy naprzeciwko siebie z każdym z piłkarzy i rozmawialiśmy o tych warunkach. Jasno powiedzieliśmy sobie, na co będzie stać klub w najbliższym czasie. Piłkarze podeszli do tego ze zrozumieniem. Natomiast kwota, którą udało się solidarnie ustalić dla każdego z zawodników, czyli te 500 złotych, to jest coś, co nas utwierdziło w tym, że mamy fantastycznych, oddanych i odpowiedzialnych piłkarzy, którzy grę w Polonii tratują nie tylko jako pracę, ale szanują ten klub i chcą, żeby przetrwał on trudne czasy. 

W trzeciej lidze piłkarze z gry w piłkę żyją, więc dla pana chyba decyzja o cięciach ich często jedynego źródła dochodu była trudna.

Bardzo trudna, dlatego że u nas niektórzy zawodnicy z kadry seniorów, czyli pierwszej drużyny, równolegle są trenerami akademii i to jest ich dodatkowe źródło dochodów. Niestety, praca akademii również została zawieszona.

Tam dostali wypowiedzenia umów?

Stracili na tym podwójnie. My musimy natomiast patrzeć na to szerzej. My też nie wiemy, jak po powrocie do rozgrywek będzie wyglądała w ogóle piłki na poziomie trzeciej ligi. Może faktycznie te drużyny będą musiały być całkiem amatorskie. Nie wiemy, kiedy zostaną wznowione rozgrywki i w jakiej formie. Nie wiemy też, które kluby będzie stać na to, żeby funkcjonować w takiej formule, w jakiej funkcjonowały. To są bardzo trudne decyzje. My nie podejmowaliśmy ich jednak panikując, a wszystko najpierw skrupulatnie policzyliśmy. Musimy się zahibernować i przeczekać, to wszystko.

Do kiedy piłkarze i pracownicy pozostaną na obniżonych zarobkach?

Piłkarze w aneksach mają zapis, że możemy wrócić do renegocjacji w momencie, gdy zostaną wznowione rozgrywki lub gdy minie stan epidemii. Myślę, że teraz nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy ta sytuacja się skończy. Sport teraz schodzi na dalszy plan. Na pierwszym miejscu są bezpieczeństwo i zdrowie. Trzeba się z tym pogodzić.  

Wspominał pan, że obliczyliście, ile będą wynosić oszczędności. To ile dokładnie Polonia Bytom zaoszczędzi na tym miesięcznie?

Dla nas każde oszczędności są duże, ale to są oszczędności rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. To jest bardzo dużo.

Tym bardziej, że nie wiemy, ile to potrwa, więc nie wiadomo, ile ostatecznie one wyniosą.

Tak. Tymi zmianami nie została objęta tylko pierwsza drużyna, ale trenerzy pracownicy stadionu, pracownicy spółki -  to było naprawdę kompleksowe i trudne rozwiązanie. Nie mieliśmy jednak innego wyjścia. Polonia Bytom funkcjonuje jako spółka miejska. Głównym finansującym jest miasto Bytom. My musimy dlatego patrzeć też, jaka jest sytuacja miasta, a jego budżet też na pewno zostanie przewartościowany. Po za tym Polonia Bytom jest utrzymywana z bieżącej nadwyżki w budżecie. Przychody gmin teraz też na pewno spadną, to wszystko dzieje się naprawdę dynamicznie.

Nie ma pan strachu czy może obaw, że może być pan prezesem, za rządów którego 100-letni klub upadnie?

Obejmując zarząd Polonii Bytom byłem w 90% przekonany, że ten klub upadnie. Wszystko ze względu na to, w jakiej był sytuacji finansowej. Wiele udało się zrobi, wiele udało się wyprostować. To co się dzieje teraz, to jest dla nas taki moment, żeby skurczyć się do takich rozmiarów, abyśmy mogli łatwiej przetrwać ten kryzys. Wtedy jest mniejsza szansa na to, że to upadnie, bo mocno zredukujemy koszty. Takie są nasze zadania. Oczywiście uczucia, które się pojawiają, to jest żal, to jest strach czy obawa o to, co będzie w przyszłości. Jesteśmy ludźmi, a nasze decyzje w 99% dotyczą także ludzi. To są dla nasz wszystkich bardzo trudne czasy. Musimy jednak tym klubem zarządzać, niezależnie od tego, w jakiej on jest sytuacji i w jakich okolicznościach. Chcemy, by on jak najdłużej trwał. Takie jest teraz nasze zadanie. 


Opracowanie: