"Ze względu na niewielkie zainteresowanie nie warto, żeby samoloty latały wewnątrz kraju. Ten ruch wewnątrzkrajowy będziemy chcieli wkrótce wyłączyć. Zresztą nie ma zbyt wielu chętnych do podróżowania" - powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z youtuberem Blowkiem. Zapewnił też, że rząd nie planuje zamykać miast i kierować wojska na ulicę.

"Ze względu na niewielkie zainteresowanie nie warto, żeby samoloty latały wewnątrz kraju. Ten ruch wewnątrzkrajowy będziemy chcieli wkrótce wyłączyć. Zresztą nie ma zbyt wielu chętnych do podróżowania" - powiedział premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z youtuberem Blowkiem. Zapewnił też, że rząd nie planuje zamykać miast i kierować wojska na ulicę.
Premier Mateusz Morawiecki /Piotr Nowak /PAP

Mateusz Morawiecki w internetowym wywiadzie podkreślił istotne znaczenie "rozprawienia się z fake newsami". Zapewnił, że wojsko nie wkroczy na ulice, a Warszawa nie będzie zamknięta. Dodał przy tym, że rzeczywistą bronią w walce z koronawirusem jest to, "żebyśmy nie ruszali się i jak najmniej przemieszczali się".

Szef rządu nie wykluczył przedłużenia przymusowej przerwy w funkcjonowaniu szkół. Może się przedłużyć. Nie wiemy tego dzisiaj. Podejmiemy decyzję w stosownym czasie - dodał szef rządu. Zapewnił, że nie ma planów przełożenia terminu matur. Chcemy, żeby odbyły się one w terminie - wskazał.

Pytany, czy sklepy spożywcze zostaną zamknięte premier odparł, że są one potrzebne do codziennego życia. Dzisiaj mamy bardzo trudną sytuację zagrożenia epidemią i bardzo ważne jest, żeby sklepy były otwarte - dodał. Szef rządu był też pytany, czy powinniśmy ze względu na sytuację robić duże zakupy lub nawet zapasy. Warto generalnie zrobić odrobinę większe niż te, które zwykle robimy, żeby nie wychodzić do sklepu codziennie, tylko np. co dwa, trzy dni, kiedy trzeba uzupełnić swoje zapasy - powiedział. Na pewno z tej perspektywy ograniczyć wyjścia z domu - zasugerował.  

Premier w rozmowie z blogierem Blowkiem przekazał, że parę godzin temu rozmawiał z Ursulą von der Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej. Rozmawialiśmy m.in. o pieniądzach ze środków z polityki spójności. Chcemy, żeby te środki były przekierowane teraz też na walkę z koronawirusem - poinformował Mateusz Morawiecki. Dodał, że z powodu zagrożenia koronawirusem ludzie w niektórych miejscach nie mogą teraz pracować. Przecież wstrzymaliśmy restauracje, kawiarnie, bary. Tam pracują ludzie. Chcemy, żeby  przynajmniej częściowo skompensowane zostały te ich straty finansowe. Gospodarka na pewno ucierpi. Ten kornawirus strasznie działa na gospodarkę całego świata. Widzimy, co się dzieje we Włoszech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii chociażby, czy Niemczech jest poważne spowolnienie - mówił premier. Zapewnił jednocześnie, że rząd chce "jak najbardziej zamortyzować" skutki tak, by nie ucierpiała na tym polska gospodarka.

Szef rządu został zapytany również o to, czy zostaną przesunięte wybory prezydenckie.

W przypadku wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych, a w konstytucji są takie trzy stany: stan klęski żywiołowej, stan wyjątkowy i stan wojenny. Jeśli którykolwiek z nich jest wprowadzany to z zapisami w konstytucji wybory w tym czasie się nie odbywają i są przesunięte co najmniej o 90 dni. To jest zapis konstytucyjny, a dane organy: Sejm czy samorządy, czy w tym przypadku pan prezydent pełnią swoją funkcję do czasu ogłoszenia nowych wyborów - tłumaczył premier. Na moment obecny nie ma takiej konieczności. Zakładamy, że wybory się odbędą. Chciałbym wierzyć też w to, że w kwietniu sytuacja będzie lepsza i wtedy będziemy podejmowali decyzję - podkreślił Morawiecki.