Na trzy miesiące trafił do aresztu mężczyzna, który zakażony koronawirusem wyszedł z warszawskiego szpitala na Wołoskiej i kupił alkohol. jak komentuje rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak: “Nie ma przyzwolenia na tego typu zachowanie”.

W poniedziałek 61-letni mężczyzna z potwierdzonym koronawirusem wyszedł ze szpitala przy ul. Wołoskiej w Warszawie i poszedł do pobliskiego sklepu po alcohol. W środku, oprócz ekspedientki, było dwóch klientów. Sprzedawczyni i jeden z klientów trafili na kwarantannę - drugi jest ciągle poszukiwany przez policję.

Pamiętajmy przede wszystkim, że mamy do czynienia ze skandalicznym zachowaniem, stąd nasze działania musiały być zdecydowane - mówi RMF FM Sylwester Marczak, rzecznik prasowe KSP. Wczoraj - już w szpitalu - postawiono mężczyźnie zarzuty. Oczywiście, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, zarówno po stronie prokuratury, jak i policjantów - dodaje.

Wobec mężczyzny zastosowano środek zapobiegawczy w postaci trzech miesięcy aresztu - informuje Marczak i jak dodaje:  Nie ma przyzwolenia na tego typu zachowanie. To zachowanie, które jest skrajnie nieodpowiedzialne, które naraża inne osoby.

Mężczyzna trafi teraz do tzw. izolatorium. To specjalnie utworzony oddział w jednym z zakładów karnych, w którym zamykani będą podejrzani z  koronawirusem, którzy nie wymagają leczenia szpitalnego. Pacjentowi z koronawirusem, który oddalił się ze szpitala przy ul. Wołoskiej, grozi do 8 lat więzienia.

Opracowanie: