W internecie pojawiła się przerażająca relacja jednego z ratowników medycznych. Kobieta potrzebowała natychmiastowej pomocy, ale nie przyjęto jej ani w szpitalu w Sanoku, ani w Brzozowie na Podkarpaciu. Pacjentka była transportowana z jednej placówki do drugiej. Ostatecznie zmarła.

Do dramatycznego zdarzenia doszło w niedzielę. Zespół ratownictwa medycznego w Sanoku został wezwany do kobiety z nasilającymi się dusznościami. Gdy ratownicy dotarli do jej domu wykonali EKG, a jego zapis przesłali do Podkarpackiego Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych Carint. Zachodziło bowiem podejrzenie, że pacjentka może mieć zawał.

Po konsultacji telefonicznej lekarz stwierdził, że pacjentka nie miała objawów zawału, nie ma więc podstaw do przyjęcia jej na oddział - relacjonuje dla portalu onet.pl Grzegorz Panek, dyrektor sanockiego szpitala.

Zespół ratownictwa medycznego udał się zatem z pacjentką do szpitala w Sanoku. Placówka od 21 października funkcjonuje jako szpital jednoimienny i zgodnie z wytycznymi wojewody, może przyjąć pacjenta bez potwierdzonego Covid-19, tylko w sytuacji, kiedy jego stan nie pozwala na transport do innego szpitala.

Aby pacjent został przyjęty w szpitalu jednoimiennym - musi mieć wykonany test PCR. Pacjentce zlecono dalszą diagnostykę - prześwietlenie płuc i test na koronawirusa.

Ratownicy z kobietą wyruszyli do szpitala w Brzozowie. Po wykonaniu testu na PCR - wynik okazał się pozytywny. Przez brak wolnych izolatek szpital odmówił jednak przyjęcia kobiety na oddział.

W związku z potwierdzonym szybkim testem na koronawirusa, dyspozytor ponownie skierował karetkę do szpitala w Sanoku. W tym czasie przed SOR-em stały już dwa ambulanse, które czekały na przyjęcie na oddział ratunkowy. Karetka z pacjentką niewydolną oddechowo była trzecia w kolejce.

W pewnym momencie kobieta przestała oddychać. Podjęto resuscytację. O sytuacji został poinformowany personel SOR, do pomocy ruszyło dwóch lekarzy. Pacjentka została przyjęta na oddział ratunkowy, gdzie pomimo trwającej ponad godzinę akcji ratunkowej, zmarła.

Karetka krążyła między placówkami blisko 5 godzin.

Za mało izolatek

Nasz reporter Marek Wiosło zapytał o sytuację zaistniałą w brzozowskim szpitalu.

Jak powiedział dr Tomasz Kondraciuk, dyrektor placówki, szpital w Brzozowie jest szpitalem na I poziomie referencyjności. Oznacza to, że pacjent z podejrzeniem Covid-19 musi zostać przyjęty, umieszczony w izolatce, a następnie pobierany jest od niego materiał na badanie PCR. Po wykonaniu badania - przy uzyskaniu pozytywnego wyniku - osoba powinna trafić do szpitala na II poziomie referencyjności, lub III, jeśli pacjent ma choroby, które wymagają leczenia.

Jako szpital na I poziomie zabezpieczenia mamy miec zabezpieczonych 5 izolatek oczekujacych na wynik badania PCR. W niedzielę dyżurny podjął decyzję o nieprzyjmowaniu kolejnych pacjentów z podejrzeniem Covid-19 miał 4 pacjentów podejrzanych na SOR-ze, 3 kolejnych na oddziale chorób wewnętrznych i 13 pacjentów z dodatnim wynikiem PCR - zaznacza Kondraciuk.

Nie miał możliwości przyjmowania kolejnych pacjentów ujemnych, ani nie miał gdzie kłaść kolejnych pacjentów dodatnich (...) Kolejni pacjenci byli badani, ale w przypadku wyniku dodatniego - odmawiał przyjęcia kolejnych pacjentów - relacjonuje dr Tomasz Kondraciuk.

"Ten system się nie sprawdza"

Musimy badać wszystkich (...) SOR służy dla wszystkich pacjentów i trzeba tych pacjentów selekcjonować i rozdzielać - mówi Kondraciuk.

Cały ten system zabezpieczenia opracowany przez Ministerstwo Zdrowia się nie sprawdza, bo mamy pacjentów dodatnich i nie mamy gdzie ich przekazać - podkreśla Kondraciuk. Mamy po prostu kryzys - dodaje.