Trenować można na co drugim stanowisku. Wszędzie trzeba pilnować odległości. Na każdym kroku można skorzystać z płynu do dezynfekcji. Jeśli nie mamy własnego sprzętu, możemy go wypożyczyć, a organizator gry zadba o to, by wszystko było dokładnie zdezynfekowane. W takich warunkach można cieszyć się z aktywności na świeżym powietrzu, jaką jest gra w golfa. To jeden z bezpieczniejszych pomysłów na aktywne spędzenie wolnego czasu. Sprawdziliśmy, jak to dokładnie wygląda.

Obiekt, który odwiedzamy, jest podzielony na kilka sekcji. Pierwszą z nich jest drivin range, czyli miejsce do treningu. Niektórzy nazywają to strzelnicą golfową. Zawodnicy stoją tu w rzędzie i posyłają piłki do dołków. W czasie pandemii muszą jednak zachować dystans większy niż zazwyczaj.

Na driving range ograniczyliśmy stanowiska do co drugiej maty. Mimo że i tak pomiędzy golfistami ze względów bezpieczeństwa mamy zachowane na co dzień dwa metry odległości, to teraz ta odległość sięga już pięciu metrów - tłumaczy Monika Kołowrotna z jednego z ośrodków golfowych w Warszawie.

Została też ograniczona liczba osób, które przypisane są do danego dołka. Teraz to maksymalnie sześciu graczy. Najlepiej, jeśli każdy przywiezie własny sprzęt. Jeśli takiego nie mamy, można go wypożyczyć na miejscu.

Kije golfowe są dezynfekowane zarówno przy wypożyczaniu, jak i przy zwrocie sprzętu - tłumaczy Kołowrotna.

Golfiści, korzystający z tego warszawskiego klubu, otrzymali specjalną wiadomość z zasadami korzystania z obiektu. Wszystko zaczyna się już podczas parkowania auta. Korzystać można z co drugiego stanowiska parkingowego. W samym klubie nie może przebywać więcej niż czterdzieści osób. Obowiązkowa jest dezynfekcja rąk. Dozowniki są dosłownie wszędzie.

Kosze do piłek dezynfekujemy co najmniej co pół godziny. Wszystkie urządzenia treningowe są również dezynfekowane w tych samych odstępach czasowych oraz po skorzystaniu z nich przez zawodnika - wyjaśnia dyrektor Monika Kołowrotna.

Nieco inaczej wygląda sytuacja na polu do minigolfa. Tam trzeba było zakryć wszystkie dołki.

Gra jest trochę niepełna, ale wszyscy rozumieją reguły bezpieczeństwa - dodaje szefowa obiektu.

Gracze nie powinni dotykać też samej infrastruktury do minigolfa, a każdy z zawodników musi mieć ze sobą własną piłkę. Jak przyznaje dyrektor pola golfowego w Wilanowie - wszyscy respektują zasady obiektu i zasady ustalone przez Polski Związek Golfa. Jest inaczej, ale bezpiecznie.


Opracowanie: