Nawet na 2 miliony złotych z powodu pandemii koronawirusa swoje straty wycenia szpital im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. To kolejne obciążenia dla i tak już borykającego się z problemami finansowymi szpitala. Ponadto dyrektor placówki - podobnie jak szefowie innych krakowskich szpitali - wskazuje na jeszcze jeden problem. Pacjenci, którzy z obawy przed koronawirusem zaniechali wizyty w szpitalu, teraz wracając z pogorszonym stanem zdrowie.

Mimo że szpital im. Żeromskiego w Krakowie wraca już do normalnej działalności, to liczy starty poniesione w związku z pandemią koronawirusa. Jak większość szpitali także ten musiał przeorganizować swoją pracę. Koronawirus kosztował na około 2 mln złotych. Był ogromny ruch pacjentów. Musieliśmy wzmocnić obsadę dyżurów, ponieważ zespół dyżurny nie był wstanie sobie poradzić z naporem pacjentów - mówi RMF FM dyrektor palcówki Jerzy Fridriger.

Szpital wciąż nie otrzymał refundacji za część realizowanych świadczeń. 


Placówka jest gotowa do powrotu do normalności. Widzimy, że część pacjentów boi się wrócić do szpitala. Lęk może mieć większą cenę niż obawa przed zarażeniem koronawirusem. Teleporada nie zastąpi normalnego badania lekarskiego - dodaje Jerzy Fridriger.


Potwierdza to dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski: Pojawił się element, którego się najbardziej obawialiśmy, że wiele osób, które nie powinny czekać z wizytą u lekarza, odłożyło to na czas dalszy.

Brak dostępności pełnej do świadczeń, niestety, spowodowało to, że mamy coraz więcej pacjentów z zaostrzeniami, z pogorszeniem stanu zdrowia (..) Próbowali się dostać do lekarza, na początku się panicznie bali koronawirusa, jak minął ten lęk, zaczął się problem z dostępnością - przyznaje dr Dorota Sobczyk ze szpitala im Jana Pawła II w Krakowie.

Podobne problemy mogą dotyczyć wielu placówek w całej Polsce.