Zaległości branży kosmetycznej i fryzjerskiej wzrosły na koniec marca do 37,7 mln zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Średni dług zakładów z sektora beauty to 13 tys. 667 zł.

Zaległości branży kosmetycznej i fryzjerskiej wzrosły na koniec marca do 37,7 mln zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Średni dług zakładów z sektora beauty to 13 tys. 667 zł.
(zdjęcie ilustracyjne) /foto. pixabay /

Jak zaznaczył prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki, sytuacja branży beauty jeszcze przed pandemią nie była łatwa, a obecny stan to dla nich "być albo nie być", bo właściciele i pracownicy salonów nie mogą teraz świadczyć usług nawet podczas wizyt domowych. W związku z kolejnymi obostrzeniami wprowadzonymi na czas epidemii kroronawirusa 1 kwietnia zamknięto, jak dodał, ok. 130 tys. zakładów fryzjerskich i kosmetycznych.

Branża beauty jest rozdrobniona, jak wynika z danych KRD, funkcjonują głównie małe salony, które opierają działalność niemal wyłącznie na grupie stałych i lojalnych klientów

Równolegle na polskim rynku rośnie udział zachodnich salonów franczyzowych.

Eksperci KRD zwrócili uwagę, że wprowadzone zawieszenie działalności będzie trudne do udźwignięcia zwłaszcza dla małych salonów, które w ramach jednoosobowych działalności gospodarczych prowadzą głównie kobiety.

Zadłużenie branży beauty, jak wynika z danych KRD, w ciągu niespełna trzech lat znacząco wzrosło. Na koniec 2017 r. salony kosmetyczne i fryzjerskie miały 24 mln zł niezapłaconych zobowiązań, a na koniec marca tego roku - 37,7 mln zł. Znaczny skok zaległości nastąpił w 2018 r. - z 24 mln zł w poprzednim roku na 31,3 mln zł.

Zdaniem prezesa Łąckiego ma to związek z rozwojem branży. W pierwszych miesiącach roku, jak wyjaśnił, zadłużenie maleje, co wynika z tego, że w okresie sylwestrowo-karnawałowym oraz studniówkowym salony mają dużo pracy i zarabiają. Później pojawiają się okresowe wzrosty zadłużenia, między innymi późną jesienią, kiedy klientów jest mniej. A zobowiązania trzeba płacić. To wtedy kontrahenci wpisują salony do rejestru dłużników - powiedział.

Zastrzegł, że dane za marzec tego roku nie odzwierciedlają wpływu koronawirusa. Problemy branży zaczną się odbijać w naszej bazie dopiero w najbliższych tygodniach - wskazał.