"Będziemy w zasadzie zaczynać od zera. Te dwa miesiące przestoju zrobiły swoje. Ale wszyscy czekają na ponowne otwarcie gospodarki" – mówi w rozmowie z amerykańskim korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim Joanna Sokołowska, właścicielka firmy Joanna Cleaning Service z Nowego Jorku. Polka z powodzeniem prowadzi od kilkunastu lat dużą firmę sprzątającą i zatrudnia sporą grupę osób. Obsługuje klientów indywidualnych oraz firmy i instytucje. "Każdy czeka, żeby wrócić do pracy. Właściciele i pracownicy" – podkreśla.


Od początku epidemii koronawirusa po zasiłek dla bezrobotnych zgłosiło się już około 30 mln Amerykanów. W minionym tygodniu w USA przybyło 3,8 mln takich osób - ogłosiło w czwartek amerykańskie ministerstwo pracy. Paweł Żuchowski, nasz amerykański korespondent, pytał Joannę Sokołowską o to, czy firmy z Nowego Jorku są w stanie odrobić straty wywołane koronawirusem. Nie, te dwa miesiące przyniosły takie straty, że to jest nie do odrobienia. Nie ma szansy, żeby to odrobić - podkreśliła. Jak przyznała, martwi ją perspektywa drugiej fali epidemii. Nawet jeżeli w tej chwili wystartujemy, zaczniemy pracować, będzie przyjęty jakiś powolny proces uruchamiania gospodarki i nagle przyjdzie ta druga fala i znów wszystko stanie, to ja nie wyobrażam sobie tego - stwierdziła.

Polka przyznaje, że jeszcze nie zwolniła żadnego pracownika i ma nadzieję, że tego nie zrobi. Tak prowadziła firmę, by być przygotowaną na gorsze czasy. Jest wdzięczna też klientom, którzy ją wspierają. Choć teraz nie świadczy usług, część z nich regularnie opłaca wykupione abonamenty. Dzięki temu ona może wypłacać pieniądze pracownikom.

Sokołowska liczy, że z całym zespołem wkrótce wróci do pracy. Moim życzeniem byłoby, aby wystartować tak od razu i żeby wszyscy klienci wrócili, przynajmniej ci, których obsługujemy przez wiele lat. Natomiast wydaje mi się, że to będzie około 25% - 50% z tego co obsługiwaliśmy. Nie ukrywajmy, wielu klientów straciło pracę, firmy nie zarabiają i nie będzie ich stać, aby wykupić jakiekolwiek usługi, czy to będą usługi sprzątające czy każda inna usługa. Na pewno będzie dużo mniej tych klientów. Mnie się wydaje, że będziemy musieli zaczynać wszystko od początku - zauważyła w rozmowie z RMF FM. 

Sokołowska przyznała, że mimo trudnej sytuacji, z rynku płyną też pozytywne sygnały. Niektórzy klienci mówią, że czekają na nas. Ale są i tacy, którzy nie są jeszcze przekonani, wyrażają chęć powrotu do współpracy, jednak nie są pewni co do daty. Nie wiedzą, czy to będzie za miesiąc czy za dwa miesiące. Ludzie się boją koronawirusa, ten strach robi swoje - stwierdziła.

Nowy Jork to w tej chwili epicentrum epidemii koronawirusa w USA i najbardziej poszkodowane miasto w Stanach Zjednoczonych. Zmarło tam już ponad 18 tysięcy osób. W stolicy stanu Nowy Jork, Albany, w piątek protestowali ludzie, którzy domagali się natychmiastowego zniesienia restrykcji wprowadzonych w związku z epidemią. Chcieli  zniesienia nakazów pozostawania w domach i innych obostrzeń, zmierzających do powstrzymania pandemii koronowirusa.

Nie jestem naukowcem, naprawdę nie mogę powiedzieć, że znam dowody, staram się tego nie brać pod uwagę, ale wiem tylko, że Konstytucji nie można naruszać - twierdziła jedna z organizatorek protestu, Cara Castronuova cytowana przez dziennik "New York Post.

Donald Trump wyraził w piątek nadzieję, że liczba zgonów w Stanach Zjednoczonych z powodu pandemii koronawirusa nie przekroczy 100 tysięcy. Kilka dni temu amerykański prezydent szacował, że na Covid-19 w jego kraju umrze 60 - 70 tys. osób.

Mamy nadzieję, że zatrzymamy się poniżej 100 000 ofiar śmiertelnych, co jest jednak i tak okropną liczbą - powiedział Trump. Potwierdził w ten sposób przypuszczenia szefa amerykańskiego Narodowego Instytutu Chorób Zakaźnych Anthony'ego Fauciego, który w marcu twierdził, że w USA może umrzeć ok. 100 tys. osób.


Opracowanie: