Premier australijskiego stanu Wiktoria Daniel Andrews zdecydował się we wtorek na ponowne wprowadzenie ograniczeń w Melbourne, drugim największym mieście kraju, w związku ze wzrostem liczby zakażeń koronawirusem.

Od środy w nocy mieszkańcy 5-milionowego Melbourne i okolic oraz jednego regionu na terenie stanu będą musieli pozostać w domach; wyjść będzie można tylko, żeby załatwić niezbędne sprawy, jak pójście do pracy, na zakupy spożywcze czy do lekarza. Większość uczniów ponownie będzie uczyła się zdalnie, a restauracje i kawiarnie będą mogły serwować dania wyłącznie na wynos. Siłownie i salony fryzjerskie będą zamknięte. Restrykcje będą obowiązywały przez sześć tygodni.

Jak powiedział Andrews na konferencji prasowej, takie ograniczenia to jedyne możliwe rozwiązanie, w przeciwnym razie "potencjalnie może dojść do tysięcy przypadków zakażeń" SARS-CoV-2.
Od początku epidemii w całej Australii zdiagnozowano prawie 8800 przypadków i 106 zgonów, znacznie mniej niż w innych krajach na świecie, ale wybuch epidemii w Melbourne, największym mieście stanu Wiktoria, bardzo zaniepokoił władze.


NIE PRZEGAP: Kanada: Siostry augustianki spacerowały na rzecz pracowników służby zdrowia

W stanie tym, drugim w Australii pod względem liczby mieszkańców, odnotowano we wtorek 191 nowych przypadków zakażenia koronawirusem z wszystkich 199 stwierdzonych w całym kraju. Jest to największy dobowy wzrost od początku kwietnia. W poniedziałek w Wiktorii stwierdzono 127 przypadków SARS-CoV-2. W zeszłym tygodniu ponad 30 miejscowości na przedmieściach Melbourne, zamieszkanych przez ok. 300 tys. ludzi, ze względu na ogniska koronawirusa zostało objętych kwarantanną, która ma potrwać do 29 lipca.
Tymczasem kilkuset policjantów i żołnierzy zostało rozmieszczonych do pilnowania zamkniętej od wtorku ruchliwej granicy pomiędzy dwoma najludniejszymi stanami Australii - Nową Południową Walią i Wiktorią - w ramach działań mających na celu powstrzymanie epidemii.

Dzieląca te dwa stany granica, która jest bardzo porowata i rozciąga się na setki kilometrów, ma zostać zamknięta we wtorek o godz. 23.59. czasu lokalnego (godz. 15.59 w Polsce) po raz pierwszy od 100 lat - zwraca uwagę agencja Reutera.

Grzywna w wysokości 11 tys. dolarów australijskich

W związku ze wzrostem liczby zakażeń władze stanu Wiktoria podkreśliły potrzebę podjęcia zdecydowanych działań. Będzie miała miejsce znacząca operacja wojskowa i policyjna mająca na celu monitorowanie wszelkich działań (związanych z przekraczaniem) linii między stanami - ostrzegł minister ds. policji Nowej Południowej Walii David Elliott. Dodał, że grożą za to "surowe grzywny, a nawet kara więzienia".

Osoby przyłapane na przekraczaniu granicy stanu bez zezwolenia którąkolwiek z 55 dróg, którymi codziennie wiele osób dojeżdża do pracy i szkoły i którymi przemieszcza się transport drogowy, a także na kilku przeprawach rzecznych i przez pustynię, zostaną ukarane grzywną w wysokości 11 tys. dolarów australijskich (7, 7 tys. USD) i sześciomiesięcznym więzieniem. Ludzie mieszkający w przygranicznych miastach i miasteczkach otrzymają dzienne zezwolenia na podróż - informuje Reuters.

Kevin Mack, burmistrz Albury, 50-tysięcznej miejscowości granicznej w Nowej Południowej Walii, powiedział, że - jak się szacuje - przy 50 tys. samochodów przejeżdżających codziennie między stanami ograniczenia "będą koszmarem dla wszystkich".

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koronawirus w Polsce. 257 kolejnych zakażeń [NOWE DANE]