Brytyjscy naukowcy specjalnie zakazili koronawirusem 34 ochotników, by zbadać, jak dokładnie przebiega Covid-19. Wyniki tego eksperymentu opublikowali - na razie bez recenzji - na portalu tzw. preprintów "Research Square". Okazało się, że objawy choroby rozwinęły się tylko u połowy uczestników eksperymentu i miały one w większości łagodny charakter. To głównie ból gardła, katar, utrata węchu lub smaku, w większości przypadków bez gorączki.

Tego typu badania mają szczególny potencjał. Pozwalają dokładnie prześledzić infekcję od samego początku do końca, są jednak kontrowersyjne, bo oznaczają świadome narażenie uczestników na ryzyko. Od dziesięcioleci prowadzono takie eksperymenty w przypadku grypy, malarii czy innych chorób, także w przypadku pandemii koronawirusa postulowano, by je rozpocząć. Przez pierwszy rok zwyciężały jednak obawy, związane z brakiem z jednej strony informacji na temat mechanizmu działania wirusa, a z drugiej strony jakichkolwiek skutecznych metod terapii. 

Na początku 2021 roku zespół badawczy w udziałem naukowców Imperial College London oraz komercyjnych organizacji badawczych Open Orphan i hVIVO z Dublina zaprosił do udziału w eksperymencie 36 zdrowych ochotników, kobiet i mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat. Uczestnicy otrzymali po 4565 funtów wynagrodzenia i przez co najmniej dwa tygodnie przebywali w izolacji w Royal Free Hospital w Londynie. Osoby te nie były wcześniej szczepione i nie przechodziły infekcji SARS-CoV-2. Podano im w postaci kropli do nosa małą ilość koronawirusa i ściśle monitorowano przez kolejne dwa tygodnie. Dwie osoby wykluczono z eksperymentu, bo po wstępnych badaniach, a jeszcze przed podaniem wirusa, pojawiły się u nich przeciwciała. 

18 z tych osób uległo zakażeniu, u 16 pojawiły się łagodne do umiarkowanych objawy choroby. W większości były to grypopodobne objawy w postaci kataru i bólu gardła. Część odczuwała bóle głowy, bóle mięśniowe i stawowe, zmęczenie i gorączkę. 

U 13 osób pojawiły się czasowe objawy utraty węchu, które u 10 z nich cofnęły się w ciągu trzech miesięcy. U trzech osób utrzymywały się dłużej, u jednej powyżej 9 miesięcy. U nikogo nie pojawiły się poważne objawy, nie doszło do uszkodzenia płuc. Wszyscy są wciąż monitorowani po blisko roku od poddania się zakażeniu.  

Eksperyment - tak jak oczekiwano - pozwolił prześledzić przebieg choroby w sposób niemożliwy wcześniej, kiedy pacjenci trafiali do lekarzy już po pojawieniu się objawów. U 18 zakażonych osób pierwsze objawy pojawiały się po średnio 42 godzinach od podania koronawirusa. To znacznie szybciej, niż do tej pory przypuszczano, szacując czas inkubacji na 5-6 dni. Po pojawieniu się objawów następował okres silnego wzrostu liczby wirusów w wymazach z gardła i z nosa. Maksimum następowało po 5 dniach od zakażenia. Poziom wirusów dający możliwość zakażania innych utrzymywał się średnio do 9 dnia, a w maksymalnym przypadku do 12 dnia po infekcji

Zwykle najwcześniej (po średnio 40 godzinach) wykrywano koronawirusa w gardle, a nieco później (po średnio 58 godzinach) w nosie. W gardle przeciętnie było go mniej i wcześniej jego poziom osiągał maksimum. W nosie maksimum było dużo wyższe, co wskazuje na większe ryzyko zakażania przez nos i sugeruje konieczność przestrzegania nakazu noszenia maseczek zasłaniających i usta, i nos. 

W kolejnych badaniach autorzy pracy chcieliby lepiej zrozumieć, dlaczego tak wiele osób nie ulega zakażeniu. Zamierzają też przeprowadzić eksperyment na osobach zaszczepionych, którym podany zostanie wariant Delta koronawirusa, zdolny do przełamania odporności. Stopniowo badania mają objąć też osoby z grup ryzyka.