Odwołanie sezonu narciarskiego we Włoszech przyniosłoby 20 mld euro strat miejscowościom górskim - taką prognozę przedstawili w środę szefowie wydziałów do spraw turystyki alpejskich regionów kraju. Chcą spotkania z ministrem finansów Roberto Gualtierim. Na razie rząd Włoch wyklucza możliwość wyrażenia zgody na świąteczne wyjazdy na narty.

Reprezentanci władz takich regionów Włoch, jak Piemont, Dolina Aosty i Lombardia ostrzegli, że brak przychodów w wysokości 20 mld euro, to równowartość prawie 1 proc. PKB. Jak zaznaczono, nie chodzi tylko o straty dla branży turystycznej, ale o całe budżety górskich miejscowości i wszystkich sektorów związanych z sezonem narciarskim.

Bez wkładu sezonu zimowego doszłoby w górach do totalnej katastrofy - podkreślili autorzy wydanego komunikatu. Zaznaczyli, że brak otwarcia infrastruktury w czasie ferii świąteczno-noworocznych oznaczałby nieodwracalne straty, w wyniku których wiele podmiotów z tego sektora nie wznowiłoby już potem działalności.

Na razie rząd Włoch wyklucza możliwość wyrażenia zgody na świąteczne wyjazdy na narty. 

Większość ośrodków w Europie zamknięta

Sytuacja epidemiczna w Europie jest dość napięta. Większość europejskich ośrodków narciarskich jest zamknięta, choć są miejsca, gdzie można jeździć na nartach. 

Wciąż nie jest pewne, jak będzie wyglądał sezon narciarski na Słowacji. Podczas posiedzenia Centralnego Sztabu Kryzysowego minister transportu i budownictwa Andrej Doležal powiedział, że mają plan rozpoczęcia sezonu, ale nie chcą go ujawniać przed zatwierdzeniem go przez epidemiologów. Podkreślił, że to kwestia tygodnia lub dwóch.

Na razie w kraju obowiązuje godzina policyjna i zakaz zgromadzeń powyżej 6 osób. Żeby wjechać na Słowację z Polski, należy przedstawić negatywny wynik testu RT-PCR na koronawirusa lub poddać się obowiązkowej kwarantannie. 

W Austrii wszystkie ośrodki narciarskie są zamknięte. Obostrzenia obowiązują na razie do 6 grudnia. Choć jak podkreśla skiinfo.pl jeszcze na początku listopada w Austrii można było szusować na tamtejszych lodowcach. Warunki śniegowe były zresztą wyśmienite. 

Na stokach obowiązywało jednak kilka zasad. I tak: na wyciągach trzeba było zasłaniać usta i nos, tak samo jak w kolejkach do nich czy do kas biletowych. Należało zachować odległość co najmniej 1 m od innych. Szkółki narciarskie ograniczyły liczebność grup - do 10 osób.  Zabroniono organizacji dużych imprez i zabaw po nartach (après-ski).

Potem rząd w Wiedniu wprowadził pełny lockdown i zamknął ośrodki narciarskie. 

We Francji ośrodki narciarskie zostały zamknięte pod koniec października. Jak informuje korespondent RMF FM Marek Gładysz, w ciągu najbliższych dni ma zostać podjęta decyzja w tej sprawie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Konflikt interesów? Wiceminister Andrzej Gut-Mostowy się tłumaczy