Od poniedziałku przez cały sierpień goście brytyjskich restauracji będą płacić za jedzenie i napoje bezalkoholowe tylko 50 proc. ceny, zaś koszt drugiej połowy sfinansuje rząd. Akcja ma pomóc sektorowi gastronomicznemu wyjść z kryzysu po epidemii koronawirusa.

Restauracje, bary i puby należą do tych biznesów, które najmocniej ucierpiały wskutek epidemii. Najpierw, po wprowadzeniu restrykcji, były zamknięte przez 15 tygodni (w Szkocji i Walii nawet nieco dłużej), a choć od prawie miesiąca mogą już działać, ich przychody spadły, bo zgodnie z rządowymi wytycznymi trzeba w nich zachowywać dystans, co ogranicza liczbę klientów, a wiele osób nadal nieufnie podchodzi do jedzenia poza domem.

Program "Eat Out to Help Out" ma zachęcić Brytyjczyków, by jedząc poza domem pomogli sektorowi gastronomicznemu w ponownym stanięciu na nogi.

Przez cały sierpień klienci będą płacić tylko połowę ceny, ale jest to ograniczone kilkoma warunkami. Akcja obowiązuje tylko w tych lokalach, które zgłosiły się do programu i tylko w poniedziałki, wtorki i środy, czyli dni, kiedy ruch jest mniejszy. Ponadto maksymalna zniżka wynosi 10 funtów na osobę, a wreszcie - zniżka obejmuje tylko jedzenie spożywane na miejscu, czyli nie dotyczy ani alkoholu, ani jedzenia na wynos czy z dostawą, a także nie dotyczy prywatnych przyjęć, np. w przypadku wynajęcia lokalu.

Mimo tych ograniczeń akcja zapewne będzie cieszyć się dużym powodzeniem, bo do udziału zgłosiły się setki, jeśli nie tysiące restauracji czy pubów, zarówno sieciowych, jak indywidualnych. Do skorzystania ze zniżki nie potrzebne będą żadne vouchery ani kody, lecz będzie ona automatycznie naliczana, można ją łączyć z innymi promocjami, nie ma kwoty minimalnej, którą trzeba wydać, obejmuje także dzieci oraz większe grupy osób i można z niej korzystać dowolną liczbę razy.

Zwrot wartości zniżek lokale uczestniczące w programie dostaną na rachunek bankowy w ciągu pięciu dni roboczych.