Grupa matematyków z Uniwersytetu w Segedynie na południu Węgier jeszcze przed rozwinięciem się europejskich ognisk epidemii koronawirusa określiła, które kraje są najbardziej narażone – podał w czwartek portal Index.

Grupa badaczy zajmujących się modelowaniem rozwoju epidemii pod kierownictwem Gergelya Roesta znalazła się w centrum uwagi międzynarodowego środowiska naukowego, gdy w połowie lutego opublikowała pracę dotyczącą prawdopodobieństwa wybuchu epidemii Covid-19 poza Chinami. Naukowcy określili w niej, że najbardziej narażonymi krajami w Europie są Włochy, Niemcy, Francja i Wielka Brytania.

Matematycy oszacowali najpierw rzeczywistą liczbę zakażeń w Chinach, uwzględniając także przypuszczalne przypadki jeszcze niewykryte, a następnie przy pomocy modeli mobilności ustalili rozkład prawdopodobieństwa wyjazdów zagranicznych chińskiej ludności przed wprowadzeniem ograniczeń transportowych.

W ostatniej fazie badania oszacowali, jak będzie się rozwijać epidemia w początkowym okresie poza Chinami w zależności od warunków lokalnych.

Koronawirus i matematyka

Od początku wskazywano na Włochy jako jedno z państw europejskich najbardziej narażonych na rozwój epidemii. Wynikało to przede wszystkim ze związków tego kraju z Chinami. W rozbiciu na poszczególne lotniska można też było określić, że z dużym prawdopodobieństwem epidemia zacznie się rozprzestrzeniać z Mediolanu, a nie z Rzymu.

Na podstawie modeli matematycznych określono też np., że spośród pierwszych 100 zakażeń poza Chinami mniej więcej 13 zostanie wykrytych w Japonii. Założono też, że w Japonii oficjalne dane epidemiologiczne są wiarogodniejsze niż w Chinach, toteż z większym prawdopodobieństwem można określić rzeczywistą liczbę zakażonych.

W wypowiedzi dla pisma "New Scientist" z 22 lutego - gdy było oficjalnie wiadomo o 28 zakażeniach w Iranie - Roest oszacował, że rzeczywista liczba zarażonych koronawirusem w tym kraju już wówczas wynosiła 1600-2400.

Roest zauważył w rozmowie z portalem Index, że nosiciele nowego koronawirusa dużo szybciej zarażają innych ludzi, niż to się działo np. podczas epidemii SARS w 2003 roku.

Z modeli wynika, że badania na lotniskach nie są bezużyteczne. Jestem ich zwolennikiem, chociaż wielu uważa, że niczemu nie służą, bo i tak podróżują tylko osoby niemające objawów. Ale nasze modele wykazują, że nawet jeśli uda się zidentyfikować choćby mały odsetek osób przenoszących chorobę, kiedy jeszcze przybywa niewielu zarażonych, można znacznie opóźnić wybuch epidemii. Poza tym to jeden z najtańszych środków zaradczych - twierdzi Roest.

Katedra Matematyki Stosowanej i Numerycznej na Uniwersytecie w Segedynie od wielu lat zajmuje się modelowaniem rozwoju różnych epidemii. Wcześniej w centrum ich zainteresowania były m.in. wirusy ebola i zika oraz grypy.

Wywołujący groźne zapalenie płuc koronawirus pojawił się w grudniu 2019 roku w mieście Wuhan w środkowych Chinach i do tej pory rozprzestrzenił się na ok. 80 krajów. Zabił dotąd ponad 3,2 tys. osób, w zdecydowanej większości w Chinach. Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia w ponad 80 krajach wzrosła do prawie 94 tys.

W Europie największą liczbę zakażeń koronawirusem odnotowano we Włoszech - ponad 3 tys.; z powodu Covid-19 zmarło w tym kraju 107 osób.

W środę poinformowano o dwóch pierwszych przypadkach koronawirusa na Węgrzech, które wykryto u irańskich studentów.