Opóźnienie decyzji w oprowadzaniu lockdownu zwiększyło śmiertelność i ludzkie cierpienie – to wniosek brytyjskich uczonych, którzy dysponują coraz większą liczbą danych na temat koronawirusa. Jak obliczono, samo rozegranie meczu Ligi Mistrzów w Liverpoolu 11 marca mogło być przyczyną nawet 41 zgonów.

Opóźnienie decyzji w oprowadzaniu lockdownu zwiększyło śmiertelność i ludzkie cierpienie – to wniosek brytyjskich uczonych, którzy dysponują coraz większą liczbą danych na temat koronawirusa. Jak obliczono, samo rozegranie meczu Ligi Mistrzów w Liverpoolu 11 marca mogło być przyczyną nawet 41 zgonów.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson /PAP/EPA/ANDREW PARSONS/DOWNING STREET HANDOUT /PAP/EPA

Uczeni oparli się na danych zgromadzonych przez 3 miliony ochotników, którzy badają rozprzestrzenianie się pandemii. Doszli do wniosku, że zorganizowanie w marcu wyścigów konnych dla 250 tys. widzów oraz meczu Ligi Mistrzów w Liverpoolu zwiększyło poziom zakażeń kronawirusem. Szczególnie spotkanie piłkarskie, z uczestnictwem ponad 3 tys. kibiców  Atletico Madrid, było brzemienne w skutkach. Co ważne, przyjechali oni wtedy z już opanowanej epidemią Hiszpanii. W niektórych zbadanych miejscach poziom zakażeń wzrósł w tym czasie kilkukrotnie.

Gdy na kontynencie wprowadzano obostrzenia, na Wyspach nadal rozgrywano mecze i odbywały się festiwale. Wszystko odbywało się w oparciu o oficjalne zalecenia rządu. Brytyjskie stacje telewizyjne emitowały doniesienia z walczących z COVID-em Włoch, a premier Boris Johnson bez zażenowania chwalił się publicznie, że podaje rękę zakażonym pacjentom. Niedługo potem sam padł ofiarą koronawirusa i przeleżał tydzień w szpitalu, w tym trzy doby na oddziale intensywnej terapii. Na dwoje babka wróżyła - mówił po powrocie do pracy, oceniając swoje szanse na przeżycie w granicach 50 proc.

W obu regionach kraju, gdzie odbyły się te dwa najważniejsze wydarzenia sportowe, poziom zakażeń sięgnął 6 proc. lokalnej populacji - to znacznie więcej niż w innych częściach kraju.

Tempo przygotowań rządu na nadejście pandemii, zapewnienie koniecznych środków ochronnych służbie zdrowie i podejmowane z opóźnieniem decyzje znalazły się w ogniu krytyki. Rządowi zarzuca się opieszałość.

Ponieważ formalnie na Wyspach wciąż obowiązuje lockdown, partie opozycyjne wspierają premiera Borisa Johnsona w realizacji ustalonej strategii, ale robią to coraz bardziej nerwowo. Pytania na ten temat będą powracać. Niewykluczone, że staną się podstawą do wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.

Jak twierdzą brytyjscy komentatorzy, gdy płonie las, gasi się pożar, ale prędzej czy poniżej trzeba się zastanowić, czy nie dało się go przypadkiem uniknąć.

Opracowanie: