604 osoby zakażone koronawirusem zmarły w ciągu minionej doby we Włoszech - ogłosiła we wtorek Obrona Cywilna. Łączna liczba zgonów doszła do 17127. Od poniedziałku zakaziło się 880 osób, znacznie mniej niż ostatnio. Eksperci potwierdzają: jest spadek krzywej epidemii.

 

Dobowy wzrost tylko o 880 nowych infekcji w skali kraju jest najniższy od 10 marca - wyjaśnił szef Obrony Cywilnej Angelo Borrelli na konferencji prasowej w Rzymie.

Liczba obecnie zakażonych to ponad 94 tys. Od początku kryzysu potwierdzono we Włoszech 135 tys. przypadków. Wyleczonych zostało 24,3 tys. chorych. W ciągu jednego dnia liczba ta wzrosła o 1555.

Komisarz Borrelli podkreślił, że czwarty dzień z rzędu spada liczba osób przebywających na oddziałach intensywnej terapii. Opuściło je 106 następnych chorych.

Nareszcie wydaje się, że zaczyna być dostrzegalny spadek nowych przypadków; krzywa epidemiczna po fazie płaskowyżu zaczyna spadać - oświadczył epidemiolog Giovanni Rezza z krajowego Instytutu Zdrowia. Podkreślił, że trzeba jeszcze trochę poczekać na "oddech ulgi". Zaznaczył, że we Włoszech wprowadzono surowsze niż w innych krajach kroki w walce z epidemią.

Rezza mówił także: Trzeba zawsze pamiętać o tym, że wirus pozostanie w populacji. To nie znaczy, że dojdziemy do zera zakażeń za tydzień czy miesiąc i możemy wszyscy wychodzić. Jak podkreślił, należy rygorystycznie przestrzegać zasad dystansu społecznego, bo "każde złagodzenie może oznaczać wznowienie krążenia wirusa".

Podczas spotkania z dziennikarzami podkreślano, że decyzje o znoszeniu ograniczeń w kraju będą podejmowane z największą ostrożnością.

Zatrzymuje się szerzenie koronawirusa w Lombardii - ogłosił w Mediolanie przedstawiciel władz tego regionu Giulio Gallera. Spadła tam liczba zakażeń i osób hospitalizowanych. W ciągu doby zanotowano śmierć 282 osób zakażonych.