Były prezydent USA Donald Trump proponował dyktatorowi Korei Północnej Kim Dzong Unowi „podwiezienie go do domu” samolotem Air Force One. Jak informuje BBC, miało do tego dojść po spotkaniu na szczycie w Hanoi w lutym 2019 roku.

Spotkanie w Hanoi, drugi w historii szczyt przywódców USA i KRLD, zakończyło się fiaskiem. Negocjacje w sprawie denuklearyzacji Korei Północnej załamały się, a ówczesny prezydent USA Donald Trump powiedział dziennikarzom, że "czasem trzeba odejść" od stołu.

Jednak zanim amerykańska delegacja opuściła miejsce spotkania, Trump złożył Kimowi propozycję, która "wprawiła w osłupienie nawet najbardziej zaprawionych dyplomatów" - pisze BBC.

"Prezydent Trump zaoferował Kimowi podwiezienie go do domu na pokładzie Air Force One. Prezydent wiedział, że Kim jechał do Hanoi przez kilka dni pociągiem przez Chiny i powiedział: Mogę cię odwieźć do domu w dwie godziny, jeśli chcesz. Kim odrzucił propozycję" - ujawnił BBC Mattew Pottinger, który wówczas był głównym ekspertem ds. Azji w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Trumpa.

BBC zaznacza, że propozycja przelotu prezydenckim samolotem była zaledwie jedną z wielu niespodzianek związanych z więzią Trumpa i Kima, która narodziła się na ich pierwszym spotkaniu w Singapurze w czerwcu 2018 roku. Ówczesny doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton powiedział brytyjskiej stacji, że "Trump myślał, że znalazł nowego najlepszego przyjaciela".

W Singapurze Trump zaskoczył członków swojego zespołu negocjacyjnego, gdy zgodził się na wstrzymanie wspólnych ćwiczeń wojskowych USA z Koreą Południową, na które od lat skarżył się Pjongjang. "Trump znienacka powiedział: Zamierzam odwołać gry wojenne. Nie są potrzebne, są drogie, a to go uszczęśliwi. Nie mogłem w to uwierzyć" - powiedział Bolton.

Były doradca zaznaczył, że Trump podjął tę decyzję bez konsultacji ze swoim zespołem. "To był niewymuszony błąd, ustępstwo, za które nie dostaliśmy nic w zamian" - ocenił.

Od szczytu w Hanoi rokowania nuklearne pomiędzy Pjongjangiem a Waszyngtonem znajdują się w martwym punkcie. Na zjeździe rządzącej partii w styczniu Kim Dzong Un zapowiedział dalsze zbrojenia jądrowe i budowę "najpotężniejszej siły militarnej".