Debaty akademickie metodą na rozładowanie napięcia wokół umowy ACTA? Rzecznik praw obywatelskich proponuje kilka takich spotkań na uczelniach z udziałem przedstawicieli rządu i protestujących internautów. Pierwsza publiczna debata odbędzie się w sobotę w Gdańsku.

W debacie, która odbędzie się w historycznej Sali BHP należącej niegdyś do gdańskiej stoczni, swój udział zapowiedzieli m.in. ministra administracji i cyfryzacji oraz generalny inspektor ochrony danych osobowych. Do dyskusji zaproszonych zostanie także ok. 200 chętnych, którzy wcześniej jednak zarejestrują się na specjalnej stronie internetowej.

Na prośbę Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Ireny Lipowicz oraz wiceprzewodniczącego Komisji Parlamentu Europejskiego ds. Handlu Międzynarodowego Pawła Zalewskiego, wnioski i uwagi z gdańskiej debaty zostaną wysłane do Warszawy i Brukseli.

Niewykluczone, że będą kolejne dyskusje. Irena Lipowicz zwróciła się do rektorów szkół wyższych, uniwersytetów i akademii ekonomicznych o przeprowadzenie debat w sprawie ACTA.

Co to jest ACTA. I dlaczego dokument wywołał takie oburzenie internautów?

ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), czyli porozumienie przeciw obrotowi podróbkami, to umowa handlowa mająca na celu wzmocnienie ochrony własności intelektualnej głównie w stosunkach handlowych między państwami na całym świecie. Pojęcie własności intelektualnej dotyczy także internetu, gdzie masowo publikowane są nielegalne treści.

Do ACTA przystąpiła już UE. By Unia była związana umową po jej stronie brakuje wyłącznie ostatecznej zgody Parlamentu Europejskiego. Głosowanie w tej sprawie ma nastąpić w pierwszej połowie roku. Rada UE, czyli kraje członkowskie, wyraziła już zgodę w grudniu ubiegłego roku, za polskiej prezydencji.

Polska, wraz z 21 państwami UE - z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii - podpisała dokument 26 stycznia. W ramach ratyfikacji mają być w Polsce przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne.

Treść umowy i brak konsultacji nad jej projektem wywołały protesty internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych. Przeciwnicy ACTA wskazują m.in. na artykuł 27 ustęp 4, który - według nich - umożliwia wydanie na żądanie np. organizacji zarządzającej prawami autorskimi, w trybie administracyjnym, a nie sądowym, danych osoby, co do której zachodzi tylko domniemanie naruszenia praw autorskich. Krytykowane jest też to, że w świetle dokumentu posiadaczem prawa jest nie tylko twórca, ale również organizacja zarządzająca prawami.

Organizacje zarządzające prawami autorskimi natomiast, wskazując na przykłady kradzieży własności intelektualnej w internecie, zdecydowanie opowiadają się za przyjęciem ACTA. Argumentują, że umowa zapewni przede wszystkim silniejszą ochronę interesów majątkowych polskich twórców i wydawców poza granicami Unii Europejskiej.