Gotowość do przeprowadzenia ataku zbrojnego na syryjski reżim, mimo sprzeciwu Rosji, potwierdzili szefowie dyplomacji Francji i USA. Laurent Fabius i John Kerry zapowiedzieli, że Paryż i Waszyngton będą działały przeciwko Baszarowi el-Asadowi "ramię w ramię".

Fabius i Kerry zasugerowali po naradzie w Paryżu, że dokumenty służb wywiadowczych ich krajów nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Wynika z nich, że Baszar el-Asad ponosi winę za, jak się wyraził szef francuskiej dyplomacji, "zbrodnie przeciwko ludzkości".

Fabius zapewnił, że liczba krajów popierających twardą odpowiedź na "masakrę chemiczną w Damaszku" zwiększa się. Wyraził zadowolenie m.in. z faktu, że piątkową deklarację w tej sprawie części uczestników szczytu G20 w Sankt Petersburgu zdecydowały się w sobotę podpisać również Niemcy. Zdaniem Fabiusa, tylko międzynarodowa interwencja zbrojna może zmusić reżim w Damaszku do negocjacji z opozycją, a co za tym idzie - do położenia kresu wojnie domowej w Syrii.

"USA nie będą czekać na raport ekspertów ONZ"

Prezydent Barack Obama nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie czekał na raport inspektorów ONZ na temat użycia w Syrii broni chemicznej. Pozostawia sobie wszystkie warianty działania - powiedział z kolei w Paryżu John Kerry. Odciął się w ten sposób od słów, które miał wypowiedzieć kilka godzin wcześniej w czasie spotkania z szefami dyplomacji UE w Wilnie. Stany Zjednoczone nie zamierzają czekać z możliwym atakiem na Syrię na raport ekspertów ONZ ws. użycia broni chemicznej - cytowały go media, powołując się na amerykańskie źródła dyplomatyczne.

W czasie spotkania z 28 ministrami Kerry powiedział, że "przekaże amerykańskiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego rekomendacje niektórych państw unijnych, by poczekać na wyniki inspekcji ONZ" - powiedział agencji AFP amerykański dyplomata obecny podczas obrad. Kerry jednak "również powiedział jasno, że USA nie zdecydowały się czekać" na raport ekspertów - dodało to źródło. Amerykański sekretarz stanu próbował w Wilnie przekonać Unię Europejską do poparcia planów uderzenia na Syrię. Większość z 28 krajów UE jest jednak wyraźnie przeciwna działaniom militarnym, z wyjątkiem Francji i Danii.

Wspólnota międzynarodowa oczekuje opublikowania przez ONZ raportu ekspertów, którzy badali w Syrii doniesienia o użyciu broni chemicznej pod Damaszkiem 21 sierpnia. USA ogłosiły, że są głęboko przekonane, że doszło do ataku chemicznego, dokonały go wojska prezydenta Syrii Baszara el-Asada i że zginęło w nim ponad 1400 osób.

O "jak najszybsze" opublikowanie raportu ekspertów zaapelowały do ONZ Niemcy. Specjaliści mają wypowiedzieć się na temat użycia broni chemicznej, bez orzekania, która strona w trwającym od 2,5 roku syryjskim konflikcie dokonała ataku.

(MRod)