​Przeciwnicy ewentualnego ataku Stanów Zjednoczonych na Syrię wyszli w sobotę na ulice amerykańskich miast. "Powiedz Kongresowi: Nie chcemy wojny w Syrii" - to jeden z transparentów skierowanych przez manifestujących do Baracka Obamy. Prezydent USA w cotygodniowym wystąpieniu w radiu przekonywał natomiast rodaków do swojego pomysłu interwencji.

Obama trzymaj ręce z dala od Syrii - krzyczeli ludzie, którzy szli sprzed Białego Domu pod Kapitol. Na transparentach pojawiły się także napisy: "Powiedz Kongresowi: Nie chcemy wojny w Syrii". Chcieli wywrzeć w ten sposób presję na Kongresie, by nie godził się na operację wojskową w Syrii. Wyrazili też swój sprzeciw wobec udziału Stanów Zjednoczonych w kolejnych wojnach.

Młodzi Amerykanie twierdzą, że operacja przyniesie zbyt wiele ofiar wśród ludności cywilnej. Więcej niż sierpniowy atak chemiczny. Podobne protesty zorganizowali nie tylko w Waszyngtonie, ale i w Los Angeles oraz w Nowym Jorku.

Papież modlił się o pokój w Syrii

W sobotni wieczór w Rzymie odbyło się natomiast czuwanie modlitewne w intencji pokoju w Syrii, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie. Przewodniczył mu papież Franciszek. Podkreślił, że wszyscy pragną życia w zgodzie i w harmonii. Lecz zamiast tego jest przemoc, podział, konflikt, wojna - mówił papież.

Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek, szczyt stworzenia, przestaje patrzeć na horyzont piękna i dobra, zamyka się w swoim egoizmie - podkreślił Franciszek w trakcie czuwania, będącego kulminacją dnia postu i modlitw o pokój w Syrii i na całym świecie.

Czyż świat, którego pragniemy, nie jest światem harmonii i pokoju w nas samych, w relacjach z innymi, w rodzinach, w miastach, w krajach i między nimi? I czyż prawdziwa wolność wyboru dróg, którymi mamy iść w tym świecie, to nie jedynie ta, która wiedzie do dobra wszystkich i jest inspirowana przez miłość? - pytał papież w przemówieniu na placu Świętego Piotra. Zgromadziło się tam około 70 tysięcy osób.

Franciszek wyraził przekonanie, że gdy człowiek myśli tylko o sobie, o swoich interesach i stawia siebie w centrum, kiedy "daje się zauroczyć przez bożki panowania i władzy i stawia siebie na miejscu Boga, wtedy psuje wszystkie relacje i niszczy wszystko". W ten sposób, dodał papież, otwiera się "drzwi przemocy, obojętności, konfliktowi".

Ile konfliktów, ile wojen naznaczyło naszą historię! - przypomniał Franciszek. Mówiąc o bratobójczych wojnach zauważył, że wszyscy ludzie powodują, że "w każdej formie przemocy i w każdej wojnie odradza się Kain". " My wszyscy!" - podkreślił.

Udoskonaliliśmy broń, nasze sumienia zasnęły, wysubtelniliśmy swoje racje, by się usprawiedliwić. Jakby to była rzecz normalna, dalej siejemy zniszczenie, ból, śmierć! - powiedział papież.

Z jednej strony, zaznaczył Franciszek, jest język śmierci, którym "mówią" przemoc i wojna. Z drugiej jest język pokoju, którego słowami są: "przebaczenie, dialog, pojednanie". Módlmy się o pojednanie i pokój, pracujmy na rzecz pojednania i pokoju, i stańmy się wszyscy, w każdym środowisku, ludźmi pojednania i pokoju! - wezwał papież.

Do jego inicjatywy dnia postu i modlitw o pokój w Syrii, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie przyłączyli się przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich oraz wspólnot wyznawców innych religii, w tym islamu i judaizmu.

Ceremonia, symbolizująca odpowiedź na papieski apel odbyła się w meczecie Umajjadów w Damaszku, a przewodniczył jej wielki mufti Syrii Ahmad Badredin Hasu, duchowy przywódca sunnitów.

(MRod)