​Utworzona pięć lat temu komisja śledcza ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii oświadczyła, że to na syryjskim rządzie spoczywa główna odpowiedzialność za zapobieganie aktom represji w Aleppo i że musi on pociągnąć do odpowiedzialności sprawców naruszeń.

​Utworzona pięć lat temu komisja śledcza ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii oświadczyła, że to na syryjskim rządzie spoczywa główna odpowiedzialność za zapobieganie aktom represji w Aleppo i że musi on pociągnąć do odpowiedzialności sprawców naruszeń.
Zniszczone Aleppo /STRINGER /PAP/EPA

Śledczy ONZ powołali się na "liczne doniesienia" o popełnianych przez siły walczące po stronie rządu, wśród których są np. szyickie milicje, doraźnych egzekucjach, arbitralnych zatrzymaniach czy porwaniach.

Pojawiają się także informacje, że ugrupowania rebelianckie jak Ahrar al-Szam czy dawny Dżabhat al-Nusra, obecnie znany jako Dżabhat Fatah al-Szam, uniemożliwiają cywilom ucieczkę z obleganego obszaru Aleppo. Są również doniesienia o tym, że rebelianci próbują się wmieszać w tłum cywilów.

Zdaniem śledczych ONZ, pierwszorzędną sprawą jest teraz zapewnienie cywilom bezpiecznego opuszczenia miasta. "Należy odrzucić iluzję, że możliwe jest zwycięstwo środkami militarnymi" - głosi oświadczenie.

Rosyjskie ministerstwo obrony podało w środę, że obszar Aleppo kontrolowany przez rebeliantów wynosi już tylko 2,5 km kwadratowego.

Tymczasem w mieście, mimo ogłoszonego rozejmu, w środę ponownie dochodzi do ataków lotniczych. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informuje, że w mieście trwają ciężkie walki między rebeliantami a siłami reżimu.

We wtorek wieczorem porozumienie o zawieszeniu broni zostało ogłoszone przez grupy rebelianckie i potwierdzone przez Rosję i Turcję, które w Syrii wspierają odpowiednio rząd prezydenta Baszara el-Asada i opozycję.

(az)