Jeden z największych francuskich okrętów wojennych został wysłany z bazy w Tulonie w stronę Syrii – donoszą nadsekwańskie media. Według nieoficjalnych informacji weźmie on udział w ataku przeciwko reżimowi Baszara el-Asada, choć nie bezpośrednio. Jak podała agencja Interfax w najbliższych dniach Rosja wyśle dwa okręty bojowe na Morze Śródziemne. Sama marynarka wojenna twierdzi, że nie ma to związku z wydarzeniami w Syrii.

Nadsekwański tygodnik "Le Point" twierdzi, że chodzi o fregatę "Chevalier Paul" wyposażoną w nowoczesną broń przeciwlotniczą. Ma ona przeciwdziałać ewentualnym atakom syryjskich samolotów bojowych na flotę tworzącej się koalicji i m.in. chronić amerykańskie niszczyciele.

Francuskie ministerstwo obrony nie potwierdza jednak tych informacji. Resort zapewnia, że wypłynięcie tego okrętu na Morze Śródziemne stanowi część zaplanowanych od dawna "rutynowych" działań francuskiej marynarki wojennej.

Rosja też wysyła okręty

Jak przekazała agencja Interfax, w najbliższych dniach Rosja wyśle na wschodnią część Morza Śródziemnego krążownik rakietowy i niszczyciel. Agencja powołała się na źródło w rosyjskim sztabie generalnym. Według niego, obecna sytuacja "wymaga pewnych dostosowań" eskadry sił morskich na Morzu Śródziemnym, którą w najbliższych dniach uzupełnią oba okręty.

Dowództwo marynarki wojennej zaprzeczyło jednak, by posunięcie to miało związek z wydarzeniami wokół Syrii. Twierdzi, że chodzi o planowaną od dawna rotację okrętów na Morzu Śródziemnym. Nie podała jednak, ile okrętów wysłano tam obecnie i jakiego są one rodzaju.

Akcja przypuszczalnie przed przyszłotygodniowym szczytem w Sankt Petersburgu


Analizujemy godzina po godzinie aspekty strategiczne i dyplomatyczne ewentualnej interwencji zbrojnej w Syrii - oświadczył wczoraj francuskiej dyplomacji Laurenta Fabiusa po naradzie Rady Obrony Narodowej w Paryżu. Według źródeł w Pałacu Elizejskim, potencjalna akcja zbrojna przeciwko reżimowi Baszara el-Asada powinna się odbyć przed szczytem 20 największych światowych mocarstw w przyszłym tygodniu w Sankt Petersburgu. Francuski parlament nie będzie głosował w sprawie ewentualnego udziału Paryża w działaniach przeciwko reżimowi w Damaszku. Rzeczniczka rządu powiedziała, że zostanie on tylko poinformowany o decyzjach prezydenta Francois Hollande'a w tej sprawie.

Francja jest gotowa ukarać syryjski reżim za "chemiczną masakrę w Damaszku" - podkreślił we wtorek prezydent François Hollande. Zasugerował, że należy zaczekać na wstępne potwierdzenie przez inspektorów ONZ winy Baszara el-Asada za niedawne użycie broni chemicznej w Syrii, ale wszystko jego zdaniem wskazuje na to, iż odpowiedzialny za ten ohydny atak jest właśnie reżim w Damaszku.

Świat jest przerażony - podkreślił w przemówieniu na dorocznej naradzie szefów francuskich placówek dyplomatycznych. Prezydent Francji zaznaczył, że działania przeciwko syryjskiemu reżimowi nie będą sprzeczne z międzynarodowym prawem, bo choć Rosja blokuje Radę Bezpieczeństwa ONZ, to ochrona ludności cywilnej została uznana za jeden z celów istnienia tej organizacji.

Wcześniej dziennik "Le Figaro" ujawnił, że Waszyngton, Paryż i Londyn przygotowują już szczegóły wojskowej riposty przeciwko reżimowi Baszara el-Asada. Według gazety, szefowie sztabów amerykańskich i francuskich sił zbrojnych rozpatrywali na naradzie w Jordanii możliwość szybkich i precyzyjnych ataków rakietami na strategiczne obiekty reżimu w Damaszku, a następnie zwiększenie wsparcia dla tej części syryjskich powstańców, która nie jest powiązana z islamskimi ekstremistami.

Francja próbuje stworzyć międzynarodową koalicję


Trwają też próby szybkiego stworzenia międzynarodowej koalicji. Władze w Paryżu starają się o przyciągniecie do niej Włoch. Francuski minister obrony pojechał też przekonywać Katar i Arabię Saudyjską. Nadsekwańskie media podkreślają, że wprawdzie Niemcy nie chcą brać udziału w operacji zbrojnej, ale są gotowe ją poprzeć. Rosja natomiast, choć nie popiera interwencji przeciwko reżimowi Baszara el-Asada, to prawdopodobnie nie będzie przeszkadzać w jej przeprowadzeniu.

Nasza odpowiedź na użycie broni chemicznej przez syryjski reżim musi być ostra - podkreślał na początku tygodnia szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius. Nadsekwańskie media przypuszczają, że w ewentualnych atakach na syryjski reżim przeprowadzonych z "chirurgiczną precyzją" i bez zielonego światła Rady Bezpieczeństwa ONZ mogą wziąć udział francuskie samoloty bojowe.

Jedyną opcją, którą Francja wyklucza, jest brak reakcji - oświadczył w poniedziałek w wywiadzie dla francuskiej sieci radiowej Europe 1 szef francuskiego MSZ. Fabius oskarżył Baszara el-Asada o pomiatanie ludzkim życiem. Zasugerował jednak, że sytuacja jest skomplikowana, bo nie należy dopuścić do przejęcia władzy w Damaszku przez muzułmańskich fundamentalistów powiązanych z organizacjami terrorystycznymi.

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło.

(mpw)