Dawid Tomala został mistrzem olimpijskim w chodzie sportowym na 50 km. Polak pokonał dystans w 3.50,08. Srebro zdobył Niemiec Jonathan Hilbert, a brąz Kanadyjczyk Evan Dunfee. To jedenasty medal, a czwarty złoty wywalczony przez polskich sportowców na igrzyskach w Tokio.

Tomala od samego początku rywalizacji szedł w czołowej grupie. Prowadził ją przez wiele kilometrów, a w okolicach 30 kilometra postanowił zaatakować. Z każdym kilometrem rosła jego przewaga, która na sześć kilometrów przed metą wynosiła nawet ponad trzy minuty. Wtedy stało się jasne, że nikt nie doścignie Polaka. Słabł na ostatnich dwóch kilometrach, ale stał się autorem jednej z największych sensacji tegorocznych igrzysk.

31-letni Polak do tej pory nie miał żadnych seniorskich sukcesów na arenie międzynarodowej. Urodzony w Tychach zawodnik był w 2011 roku młodzieżowym mistrzem Europy w chodzie na 20 kilometrów.

Dystans 50 kilometrów, które przeszedł podczas igrzysk w Tokio (chociaż zawody chodziarzy odbywają się w Sapporo), ukończył po raz drugi w życiu.

Złoto Tomali jest czwartym polskim złotym medalem igrzysk olimpijskich w chodzie na królewskim dystansie. Wcześniej - trzy razy z rzędu - triumfował Robert Korzeniowskim, który został mistrzem olimpijskim w Atlancie, Sydney i Atenach.

Krzysztof Augustyn: To nie jest przypadkowy medal

Trener kadry narodowej w chodzie sportowym Krzysztof Augustyn zapewnił, że złoty medal igrzysk Dawida Tomali nie jest przypadkowy. Augustyn jest jednym z trenerów, którzy wraz z zawodnikami przebywa w Sapporo. To właśnie tam przeniesiono rywalizację w chodzie oraz maratonie. Uznano, że w Tokio panują zbyt ekstremalne warunki, by startować na tak długich dystansach.

Cytat

Przepiękny, ostatni w historii wyścig na 50 km. To nas cieszy, on to rozegrał po mistrzowsku. Wszyscy trzymaliśmy kciuki za Dawida. Polacy będą mieli dużo radości z tego sukcesu.
ocenił Augustyn.

 Zdaniem Augustyna duży wpływ na wygraną Tomali miał sposób chłodzenia ciała w trakcie rywalizacji.

Świetnie to rozpracował. Trzeba pamiętać, że ten złoty medal to też zasługa jego trenera i ojca Grzegorza. Tworzą bardzo zgrany duet, który doskonale się rozumie. Z tego miejsca, jako trener-koordynator chciałbym złożyć gratulacje. Wykonaliście ciężką pracę, cały czas jesteście we dwoje i rozumiecie się jak łyse konie - podsumował.