"Jestem druga wśród kobiet" - ironizowała Joanna Jóźwik po biegu na 800 m na igrzyskach w Rio de Janeiro, w którym wywalczyła piąte miejsce. 25-latka wynikiem 1.57,37 poprawiła o sekundę swój rekord życiowy i podkreślała, że jest z siebie dumna. Złoto zdobyła reprezentantka RPA Caster Semenya, srebro - Francine Niyonsaba z Burundi, a brąz - Kenijka Margaret Nyairera Wambui.

Jóźwik - tak jak w ostatnich występach - przez większość dystansu zamykała stawkę. W końcówce przyśpieszyła, ale wystarczyło to do wyprzedzenia tylko trzech rywalek - czołowa czwórka była poza jej zasięgiem. 25-latka okazała się jednak najlepszą z Europejek.

To było bardzo szybkie tempo i dla mnie już trzeci bieg. Myślałam, że starczy mi sił jeszcze na ostatnią stówę, ale niestety się nie udało - mówiła Jóźwik po starcie. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona z wyniku. Zabrakło tylko 0,39 s do rekordu Polski, wymarzony wynik, grubo poniżej 1,58. Goniłam, ile sił, ale niestety nie dałam rady. Jestem dumna z siebie, bo poprawiłam rekord życiowy o prawie sekundę. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Oczywiście medal byłby uwieńczeniem, ale jak było widać, by stanąć na podium, trzeba było naprawdę mocno pobiec. To jest do zrobienia, ale jeszcze nie teraz - przyznała.

Przypomniała również, że miała w tym sezonie "bardzo dużo komplikacji ze zdrowiem". Gdyby mi ktoś powiedział, że zajmę piąte miejsce, wzięłabym w ciemno. Jestem bardzo zadowolona - podkreśliła.

Odważnie odniosła się do kontrowersji, jakie wzbudzają trzy zawodniczki, które stanęły w tej konkurencji na podium. Trzy zawodniczki, które były na podium, wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają, jak wyglądają, i biegają tak, jak biegają. Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli nic z tym światowe władze nie zrobią, będzie do końca nie do pobicia - stwierdziła Jóźwik.

Pytana przez dziennikarzy o to, jak pokonać Caster Semenyę, odparła: Myślę, że wprowadzić znów limit testosteronu. Trochę też ironizowała: Wstrzyknę sobie trochę testosteronu i z nimi pobiegam.

Wspomniała sytuację, która miała miejsce, gdy szła na stadion przed biegiem finałowym. Szła przede mną koleżanka Margaret Wambui. Jest trzy razy większa ode mnie - no to jak ja mam się czuć? Wiadomo: ona zrobi jeden krok - ja trzy. To jest takie troszkę krzywdzące dla nas - mówiła.

Jak stwierdziła, czuje się jak wicemistrzyni olimpijska. Widziałam Kanadyjkę Melissę Bishop, która była czwarta i była bardzo zawiedziona. Poprawiła rekord życiowy i była za podium. To bardzo przykre. Uważam, że to powinna być złota medalistka. Ja też się czuję jak wicemistrzyni olimpijska. Bardzo się też z tego powodu cieszę, że jestem pierwszą Europejką - podkreśliła.

(edbie)