Szczyt strefy euro w Brukseli jeszcze się nie zaczął, a polski premier już wyraził wątpliwość co do efektów tego spotkania. "Ja jestem ostrożny. Zbyt często tu przyjeżdżamy napakowani energią i wiarą, że wszyscy już doszli do porozumienia, a później widzimy, że w strefie euro do tego przygotowani w stu procentach nie są" - mówił Donald Tusk.

Premier przepowiada, że nie będzie szczegółowego porozumienia. Bo w tych szczegółach rzeczywiście tkwi już nie diabeł ale całe piekło. I czy dzisiaj wieczorem, czy w nocy te szczegóły usłyszymy - ja jestem ostrożny, żeby nie powiedzieć sceptyczny - podkreśla premier.

Trudno się dziwić, ponieważ ktoś musi na końcu realnie wyłożyć bardzo poważne pieniądze. Takie pieniądze, jakich do tej pory na świecie nikt nie widział. To nie są żarty dla tych państw, które będą uczestnikami tej gigantycznej operacji, tej niespotykanej właściwie w dziejach procedury finansowej. trudno się dzisiaj jest cyzelowany, bo może mieć bardzo poważne konsekwencje dla całej wspólnoty, dla całego świata - zaznaczył polski premier.

Pytany o swoje zdanie co do skutków dzisiejszego szczytu, powiedział: Zobaczymy. Nie chcę szczególnie smutnych prognoz rozsiewać, ale w tych propozycjach, jakie pojawiają się też na papierze nie ma wszystkich kropek nad wszystkimi "i". Czy dzisiaj wieczorem grupa euro dojdzie do porozumienia także w tych bardzo istotnych szczegółach - zobaczymy. Ja jestem ostrożny.

Podczas dzisiejszego szczytu Rady Europejskiej szefowie państw i rządów UE mają rozmawiać o pakiecie rozwiązań antykryzysowych dla strefy euro. Szczegóły techniczne dopracują później ministrowie finansów.

Szczyt przywódców wszystkich 27 państw Unii będzie poprzedzał kolejny szczyt strefy euro, na którym przywódcy mają porozumieć się m.in. w sprawie wzmocnienia Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), głównego instrumentu, jakim dysponuje strefa euro, by powstrzymać rozlewający się z Grecji na Włochy czy Hiszpanię kryzys zadłużenia.