Niemcy i Francja uzgodniły między sobą, że "selektywna niewypłacalność" Grecji jest możliwa, dopuszczając zaangażowanie sektora prywatnego w rozwiązanie greckiego kryzysu zadłużeniowego - powiedział holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.

Przemawiając w holenderskim parlamencie de Jager oświadczył, że w dalszym ciągu jest wiele możliwości tego, w jaki sposób banki mogłyby włączyć się w rozwiązanie greckiego kryzysu. Jednym z rozwiązań jest zamiana obecnego zadłużenia poniżej wartości nominalnej na dług o dłuższym terminie spłaty.

Selektywna upadłość nie byłaby chaotycznym, niekontrolowanym bankructwem, ale ściśle zarządzanym. Polegałoby to na tym, że uznanoby, że Grecja nie jest w stanie spłacić części długu, a przynajmniej nie w najbliższym czasie, a na spłatę reszty dostałaby łagodniejsze warunki i wydłużone terminy. Utraciłaby jednak resztki suwerenności.

Niemcy więc wyraźnie postawiły na swoim. Berlin od początku naciskał na to, żeby około 30 miliardów ze 110 planowanych na nową pomoc pochodziło od inwestorów prywatnych. Logika Niemiec oznacza jednak dla banków, że Grecja staje się częściowym bankrutem. W zamian za to, Niemcy zgadzają się wyłożyć na pomoc dla Grecji także własne pieniądze publiczne.

Kryzys zadłużeniowy Grecji będzie tematem nadzwyczajnego szczytu państw strefy euro w czwartek w Brukseli.