Nerwowy początek tygodnia na rynkach finansowych; grecki kryzys mocno daje się we znaki nie tylko w Europie. Tanieje złoty, euro i ropa. Drożeje dolar, funt brytyjski (najdroższy od ośmiu lat) i frank szwajcarski (najdroższy od stycznia). Mocno spada też giełda w Warszawie.

Bardzo źle rozpoczął się tydzień na europejskich giełdach.

Indeks giełdowych portugalskich spółek PSI-20 spadł o 5 pkt proc.; ogólnoeuropejski indeks FTSEurofirst 300 stracił 3 pkt proc. Paryski indeks giełdowy CAC40 zaczynał dzień od spadku o 4,5 procent. Frankfurcki DAX tracił 4,4, a warszawski indeks giełdowy WIG20 - 2 procent.

W Atenach byłoby dziś nieporównywalnie gorzej, dlatego rząd zdecydował o zamknięciu greckiej giełdy do odwołania.

Zawirowania na giełdach to efekt załamania się negocjacji między Grecją a jej wierzycielami. Grecki rząd nie chciał dalszego "zaciskania pasa" i odrzucił propozycję porozumienia.

Na takie wiadomości od razu zareagowały rynki walutowe; euro zaczęło mocno tracić wobec dolara. Osłabił się także złoty. Inwestorzy uciekają bowiem do bezpiecznych walut, np. franka szwajcarskiego. I dlatego jeszcze wczoraj wieczorem za jednego franka trzeba było zapłacić 3,98 zł,  a dziś po godz.10 - 4,03 zł. To niedobra informacja dla Polaków, mających kredyty w szwajcarskiej walucie. Oznacza bowiem wyższe raty kredytów hipotecznych.

Thomas Jordan z Szwajcarskiego Narodowego Banku przyznał, że doszło do interwencji na rynku franka szwajcarskiego. Nie podał jednak żadnych szczegółów.

Z kolei za dolara po godz. 10 trzeba było zapłacić 3,79 złotego, a za funta brytyjskiego - aż 5,94. Funt jest najdroższy od 27 stycznia 2007 roku. 

Kursy walut możecie na bieżąco śledzić na portalu Biznes.Interia.pl

Ekonomiści zapowiadają "nerwowy tydzień" na rynkach. Ostrzegają, że pod koniec tygodnia może być jeszcze gorzej.

Wszystko zależy od tego, czy rząd w Atenach się złamie i weźmie zagraniczną pomoc, a przede wszystkim, czy w zamian wprowadzi bolesne oszczędności.

Sami Grecy wolą współpracować z Zachodem. Po trudnym weekendzie bez banków i bankomatów oraz jeszcze bardziej nerwowym dzisiejszym poranku wolą raczej wrócić na garnuszek Berlina. Najnowszy sondaż pokazuje, że 47 procent Greków jest za przyjęciem propozycji Zachodu. Przeciw są 33 procent. To daje nadzieje na to, że grecka ulica wymusi na ateńskim rządzie porozumienie z Zachodem.