Dużą większością głosów uchwalił w nocy grecki parlament ustawę o reformach oszczędnościowych, od których wprowadzenia międzynarodowi kredytodawcy uzależniają nowy program pomocowy dla Aten. Wszystko to wywołało jednak rozłam w rządzącej partii Syriza, a przyszłość rządu Aleksisa Ciprasa stanęła pod znakiem zapytania.

Ustawę o reformach uchwalono stosunkiem głosów 229:64, przy sześciu wstrzymujących się, dzięki poparciu trzech proeuropejskich partii opozycyjnych. Wśród tych, którzy zagłosowali przeciwko reformom lub wstrzymali się od głosu, było natomiast 38 członków rządzącej lewicowej Syrizy.

Głosowanie poprzedziła burzliwa debata, podczas której kilkudziesięciu deputowanych Syrizy zapowiedziało, że mimo apelu premiera Aleksisa Ciprasa nie poprze ustawy. Wśród głosujących przeciwko reformom członków Syrizy był m.in. były minister finansów Janis Warufakis, minister energetyki Panajotis Lafazanis i przewodnicząca parlamentu Zoi Konstantopulu. Byli oni przeciwni zwłaszcza podwyżce podatku VAT i reformie emerytur.

Uchwalona w nocy ustawa wprowadza m.in. znaczne podwyżki podatków, drastyczne cięcia wydatków budżetowych i reformę systemu emerytalnego. W ten sposób otwarto drogę do rozpoczęcia rozmów z międzynarodowymi kredytodawcami o trzecim już programie pomocowym dla Grecji, którego łączna wartość ma sięgnąć około 86 mld euro.

Obserwatorzy podkreślają jednak równocześnie, że wobec otwartego rozłamu w szeregach rządzącej Syrizy pod znakiem zapytania stanęła przyszłość lewicowego rządu Aleksisa Ciprasa.

Cipras przeciw, a nawet za

Warto przypomnieć w tym miejscu, że Syriza doszła w styczniu tego roku do władzy pod hasłem zerwania z polityką zaciskania pasa. Sam Cipras jeszcze niedawno, przed przeprowadzonym 5 lipca referendum, wzywał Greków, by zagłosowali w nim przeciwko dalszym oszczędnościom i reformom, jakie były warunkiem uzyskania międzynarodowej pomocy. Przeciwko tym warunkom zagłosowało wówczas ponad 60 procent uczestników referendum.

Co ciekawe, na zupełnie odmienne społeczne nastroje wskazał sondaż, którego wyniki opublikował we wtorek grecki dziennik "To Wima". Z badania wynikało, że około 70 procent Greków opowiadało się za zgodą parlamentu na żądany przez zagranicznych kredytodawców program oszczędności i reform.

Sam Cipras skrytykował wprawdzie w wywiadzie telewizyjnym porozumienie z wierzycielami, ale równocześnie oświadczył, że było najlepszym rozwiązaniem, jakie mogła uzyskać Grecja. Jak przekonywał, porozumienie uchroniło kraj przed opuszczeniem strefy euro i musi zostać wdrożone, nawet jeśli jest to "droga jednokierunkowa".

Negocjacje ws. nowego programu pomocy zajmą kilka tygodni

Dzisiaj, po zatwierdzeniu przez grecki parlament porozumienia z wierzycielami i uchwaleniu ustawy wprowadzającej reformy, ma odbyć się narada ministrów finansów strefy euro, którzy omówią aktualną sytuację. O greckim kryzysie rozmawiał też będzie szef departamentu skarbu USA Jack Lew - najpierw w stolicy Niemiec z szefem resortu finansów tego kraju Wolfgangiem Schaeuble, a następnie we francuskiej stolicy z ministrem finansów Francji Michelem Sapinem.

Ocenia się, że negocjacje ws. nowego programu pomocowego dla Aten mogą potrwać około 4 tygodni. Dlatego - jak podkreślają analitycy - ministrowie finansów strefy euro będą musieli znaleźć sposób, by znacznie wcześniej dostarczyć Grecji jakąś pomoc. Jedną z możliwości jest propozycja Komisji Europejskiej udzielenia Atenom doraźnej pożyczki w wysokości 7 mld euro z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Finansowej, dostępnego dla wszystkich 28 państw członkowskich UE. Propozycji tej sprzeciwia się jednak Wielka Brytania.

(edbie)