Po noworocznych napaściach seksualnych na kobiety w Kolonii nastroje wobec uchodźców w Niemczech znacznie się pogorszyły. Imigranci boją się teraz wychodzić na ulicę, w obawie przed niemieckimi bojówkami.

Po noworocznych napaściach seksualnych na kobiety w Kolonii nastroje wobec uchodźców w Niemczech znacznie się pogorszyły. Imigranci boją się teraz wychodzić na ulicę, w obawie przed niemieckimi bojówkami.
Zdjęcie z antyimigranckiego marszu w Kolonii /SVEN HOPPE /PAP/EPA

Wielu uchodźców z Afryki, którzy zatrzymali się w Kolonii w Hotelu Mado boi się wychodzić z ośrodka. Nikt nie chce iść zbyt daleko, bo wszyscy obawiamy się tego, co się może z nami stać. Każdy, kto wygląda na  przyjezdnego może być teraz celem - mówi imigrant z Ghany.

Byłem zszokowany tym co się wydarzyło w Nowy Rok. Chcę zaznaczyć, że my, Syryjczycy, szanujemy kobiety - mówi uchodźca, który również zatrzymał się w Kolonii.

Grupa imigrantów z Syrii i Pakistanu wystosowała nawet pismo do kanclerz Angeli Merkel. Zaznaczają w nim, że szanują kobiety oraz "respektujemy prawa Niemiec. Jesteśmy szczęśliwi, że ten kraj daje nam schronienie".

Niemcy zaostrzają prawo

Po sylwestrowych atakach imigrantów na kobiety w Kolonii Niemcy zaostrzają prawo. Obcokrajowcy, którzy zostaną skazani, będą odsyłani do swoich krajów. Dwaj ministrowie niemieckiego rządu przedstawili dziś szczegóły zmian.

Deportacja ma być konsekwencją wyroku co najmniej roku więzienia. Do tej pory dopiero wyrok trzech lat miał wpływ na przyznanie azylu. Projekt tej zmiany ogłosili ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych.

W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad tysiąca mężczyzn "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej" zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali innych uczestników zabawy pod gołym niebem petardami i butelkami.

Z tłumu wyodrębniały się mniejsze grupy mężczyzn, którzy napastowali kobiety, a następnie je okradali. Grupy napastników liczące po kilkadziesiąt osób otaczały swoje ofiary, uniemożliwiając policji szybką interwencję. Policja przez długi czas nie potrafiła opanować sytuacji.

(az/mn)