Masowe zatrucia, a w końcu zakaz obrotu substancjami psychoaktywnymi. Jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku była wojna z dopalaczami.

Sklepy z dopalaczami rosły jak grzyby po deszczu. W całej Polsce przybywało ich po 150 miesięcznie. Do szpitali trafiało coraz więcej osób zatrutych tymi środkami. Często byli to gimnazjaliści i licealiści, nawet kilkaset osób tygodniowo. W końcu w październiku, gdy na rynku działało już ponad 1000 punktów, do akcji wkroczył rząd.

2 października o godzinie 15 inspektorzy sanitarni w asyście policji zamknęli wszystkie sklepy w całym kraju. W jednej chwili przyspieszyły też prace nad prawem zakazującym dopalaczy. Udało się je wprowadzić pod koniec listopada. Dziś są to środki trudnodostępne, ale wielu rodzinom zdążyły już zniszczyć życie. Do ośrodków leczenia uzależnień trafia coraz więcej nastolatków, którzy mają kłopot z dopalaczami. A leczenie trwa nawet dwa lata.