Teoretycznie europosłowie nie muszą władać innymi językami niż własny, by wykonywać swe obowiązki. Wszak wszystkie posiedzenia Parlamentu Europejskiego, jak i towarzyszące im dokumenty, zawsze tłumaczone są na języki obce. Jednak uprawianie europejskiej dyplomacji w XXI wieku nie sprowadza się tylko do sztywnej biurokracji. I dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak kandydaci na eurodeputowanych radzą sobie z angielskim.

Wybraliśmy język angielski, ponieważ powszechnie jest on uznawany za najbardziej popularny sposób komunikowania się polityków - zarówno na poziomie osobistym, jak i instytucjonalnym. Po angielsku odbywają się również dyskusje w kuluarach europejskich instytucji, a te - jak wiadomo - nie są bez znaczenia.

Przygotowaliśmy długą listę pytań, które potencjalnie mógłby zadać brytyjski dziennikarz polskim kandydatom w eurowyborach. Dotyczyły one zarówno osobistego stosunku do Unii Europejskiej, jak i partyjnych preferencji. Chcieliśmy poznać zdanie posłów na temat przyjęcia wspólnej waluty i ich opinie o wewnętrzne bezpieczeństwo Polski jako członka wspólnoty. Należało też poruszyć temat polskiej imigracji do Wielkiej Brytanii.

Ponieważ uznaliśmy, że poziom znajomości języka angielskiego jest ważnym elementem kompetencji kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego, posunęliśmy się - w interesie publicznym - do małej mistyfikacji. Nasz brytyjski korespondent Bogdan Frymorgen wcielił się w rolę redaktora londyńskiego dziennika "London Today". Gazeta taka nie istnieje, ale gdyby istniała, jej dziennikarze mieliby prawo wiedzieć, co do powiedzenia na temat Unii Europejskiej mają polscy kandydaci w nadchodzących eurowyborach. Zadzwoniliśmy do kilkunastu osób, zwracając uwagę, by przedstawiciele wszystkich największych partii politycznych mieli okazję po angielsku podzielić się swoimi refleksjami na tematy unijne.

Dzisiejszy test z języka angielskiego to kolejna odsłona naszej akcji. Wczoraj dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon sprawdzała wiedzę eurokandydatów. Jak im poszło? SPRAWDZICIE TUTAJ!

Dowiecie się m.in. co Agnieszka Kozłowska-Rajewicz myśli o nieistniejącej "strategii 65+", w której jest zalecenie, żeby osoby starsze... nie rezygnowały z seksu. Jakie normy spełnia hodowla gęsi Eugeniusza Kłopotka - jedynki w Kujawsko-Pomorskiem z list PSL. I do czego - według Pawła Piskorskiego - można używać kwasu hialuronowego.

Polish, rossish...

Korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen sprawdził znajomość języka angielskiego kandydata z list PSL z okręgu Warmia i Mazury/Podlasie - Edmunda Borawskiego. Rozmowa w skrócie przebiegła tak:

- Am I speaking to mister Edmund Borawski? - pyta dziennikarz RMF FM.

- Przy telefonie, witam - odpowiada niezrażony eurokandydat.

Bogdan Frymorgen po angielsku przedstawia się pod wymyślonym nazwiskiem i mówi, że przygotowuje artykuł o polskich politykach kandydujących do europarlamentu. Pyta, czy może zająć 3 minuty.

- Bitte  - odpowiada krótko Borawski.

- Hello? - mówi nasz dziennikarz, udając zdezorientowanego.

- Proszę bardzo - kontynuuje poseł.

- Can you speak English? Is that ok? - dopytuje Bogdan Frymorgen.

- No, no, not speaking - odpowiada polityk.

- Do you speak French perhaps? Can we speak in French? - pyta nasz korespondent.

- No, no, no. Polish, Rossish... - stwierdza Borawski.

Rozmowa szybko się kończy. Na końcu kandydat z list PSL odpowiada jednak cicho "thank you"...

Może lepiej zadzwonić do Ryszarda Czarneckiego...?

Nasz dziennikarz próbował również porozmawiać w języku Szekspira z Małgorzatą Gosiewską - reprezentantką PiS w okręgu Mazowsze. Okazało się jednak, że właśnie prowadzi samochód, więc jej telefon komórkowy odebrała asystentka.

Bezpieczeństwo jest najważniejsze, to zrozumiałe.

Asystentka - która niestety nie przedstawiła się - wyjaśniła, że obie panie są właśnie w drodze na spotkanie, więc rozmowa z panią Gosiewską nawet za kilka minut nie będzie możliwa.

Zapytana, przyznała, że jej szefowa nie mówi płynnie po angielsku i odesłała do partyjnego kolegi, Ryszarda Czarneckiego.

"Nie znam języka angielskiego"

Kazimiera Goławska, kandydatka SLD z Lublina do Parlamentu Europejskiego przyznała wprost: Nie znam języka angielskiego.

Jak się po chwili okazało - francuskiego też nie.

Pardon, sorry, sorry...

Nasz dziennikarz zadzwonił także do Krystyny Skowrońskiej, kandydatki Platformy Obywatelskiej z okręgu podkarpackiego. Przedstawił się, ale eurokandydatka wyraźnie nie dosłyszała, z kim z kim rozmawia. Na pytanie, czy mówi po angielsku powiedziała: Sorry, I don't know what you saying for me. Po chwili padło: Pardon, sorry, sorry... i połączenie zostało zerwane.